Berkley 2

Powszechnie wiadomo, że ceny zezwoleń w Okręgu PZW Toruń,  w chwili obecnej są na najwyższym poziomie w całym kraju.

 

plac i placz

Sukcesywnie od kilku nastu lat rok w rok cena opłat sukcesywnie wzrasta, a w raz z nią wzrasta liczba ludzi kończących swoją przygodę z wędkarstwem.
Mogło by się wydawać, że prócz wysokiej opłaty nic już gorszego nie może spotkać wędkujących...

Kilka dni temu postanowiłem wziąć spining w dłoń i odwiedzić kilka okolicznych łowisk. Widok jaki zastałem nad większością z nich budził we mnie ogromne rozgoryczenie i gdzieś w głębi ogromną złość. Po odwiedzeniu kilku nastu jezior, znalazłem dosłownie kilka stanowisk, na których można łowić ryby. Wśród tych paru jezior odnalazłem również "perełki" czyli akweny z całkowitym brakiem dostępu do łowiska. Doszedłem do wniosku, że w wielu przypadkach posiadanie środka pływającego nie daje nam żadnej gwarancji i możliwości skorzystania z danego zbiornika. Z jednej strony kilometry trzciny i tataraku oplatające brzegi,  tworzą nie kończący się krajobraz spotykany nad większością zbiorników w okręgu, uniemożliwiając stały dostęp do łowisk. Z drugiej strony w wielu przepadkach dostępu do wody strzegą ogrodzenia domków letniskowych lub ośrodków wczasowych, których ominięcie drogą lądową jest nie możliwe. Gdzieś w tym wszystkim zabrakło miejsca dla wędkarzy.
Czy w rozgrywce między rzeczywistością jaka nas otacza, a PZW jesteśmy tylko nic nieznaczącymi pionkami ?

Wiele się mówi o promocji wędkarstwa, ale co tak naprawdę kryje się pod tym stwierdzeniem nie mam pojęcia. Na chwilę obecną nie potrafię wskazać jednej rzeczy w PZW Toruń, która by promowała wędkarstwo jako nowoczesny sport. Brak nowoczesnych szkoleń przekłada się na  znikome zainteresowanie młodzieży. Z perspektywy czasu nie wróży to najlepiej .  Z roku na rok sytuacja nad wodami okręgu staje się coraz  bardziej drastyczna. Coraz  więcej jezior przez zarastanie, brak stanowisk i brak należytej opieki staję się nie użyteczne pod względem wędkarskim. Zastanawia mnie jedna rzecz....czy PZW sprzedając pozwolenia nie powinien zagwarantować pełnego dostępu do wszystkich łowisk, które umieszcza w swoim wykazie wód. Na chwilę obecną sytuacja wygląda tak, jak byśmy kupowali samochód bez silnika. Z zewnątrz wygląda ładnie a nie ma możliwości nim odjechać ...

 

Władze PZW powinny się zastanowić, czy są w stanie zadbać i zagospodarować taką ogromną połać wody, czy brnięcie w to dalej nie będzie początkiem końca. Rozsądnym rozwiązaniem było by  przekazanie części użytków w prywatne ręce. Chętnych na pewno by nie zabrakło. A swoją pasją do wędkarstwa stworzyli by nie powtarzalne i wyjątkowe łowiska, których brakuje nam w szarym świecie wędkarskim pod władzą PZW .


Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się