Penn Slammer III


Włocławski stopień wodny i elektrownia tam usytuowana są obiektami bardzo ważnymi dla gospodarki, wręcz strategicznymi, które powinny być pod specjalną ochroną.
- Jestem długoletnim wędkarzem - mówi pan Krzysztof, proszący o zachowanie anonimowości, gdyż obawia się o swoje bezpieczeństwo. - Czasem zdarza mi się łowić ryby w pobliżu tamy. Widzę wtedy, że w nocy, tuż pod tamę, podpływają na łódkach kłusownicy. To ich się obawiam, bo działają niczym zorganizowany zespół przestępców. Wyciągają ryby sieciami, albo na szarpaka.

To jedna sprawa. A co z bezpieczeństwem obiektu? Skoro można tak blisko podpłynąć, to jaki problem miałby ktoś, kto chciałby uszkodzić tę strategiczną budowlę? Strefa ochronna połowu ryb sięga 400 m od tamy. Ponadto jest tam próg spiętrzający wodę z różnicą poziomów wody wynoszącą około 1,6 m. Jak twierdzi nasz informator, nie stanowi to większej przeszkody. Kłusownicy po prostu przenoszą łodzie po brzegu. Zajmuje im to kilka minut i podpływają nawet pod kanały zrzutowe turbin, gdzie gromadzi się najwięcej ryb. - Tam działają dobrze zorganizowane grupy kłusowników, którzy potrafią wyciągnąć z wody tony ryb miesięcznie - dodaje kolejny nasz informator. - Najprawdopodobniej dogadują się z ochroniarzami. Przecież oni mają budkę z doskonałym widokiem na wodę i tamę, są też zainstalowane kamery. Podobnie było z kłusowaniem obok przystani przy ujściu Zgłowiączki. Wówczas kamery też nie widziały tego, co dzieje się na wodzie.

Kłusownictwo, to odrębny temat, którym powinni zająć się policjanci i Państwowa Straż Rybacka, a co z bezpieczeństwem?- Nie mamy zainstalowanych aż tylu kamer, żeby każdy punkt był widoczny, ale obiekt jest bezpieczny - zapewnia Grzegorz Wesołowski, kierownik stopnia wodnego. - Monitorujemy zaporę czołową i śluzę. Na akwen kamery nie są jednak skierowane. Nie słyszałem o przypadkach łapania ryb w strefie zabronionej. Jeśli dochodzi tam do kłusownictwa, to powinny się tym zająć właściwe służby. W firmie ochraniającej stopień wodny dowiedzieliśmy się, że jeden z ich ochroniarzy został zwolniony. Złapano go, jak ubezpieczał kolegę wybierającego ryby z przepławki.
O podpływaniu do tamy nie mają informacji. Drugim gospodarzem na włocławskiej zaporze jest Energa eksploatująca elektrownię wodną.- Z zasady nie udostępniamy szczegółów dotyczących organizacji ochrony, systemu monitoringu, czy instalacji alarmowych - podkreśla Jakub Dusza z biura prasowego grupy Energa.
- Zapewniam jednak, że kamery monitoringu w sposób właściwy obejmują obszar chroniony. Dotychczas jedynie incydentalnie zdarzały się przypadki połowu ryb w bezpośrednim sąsiedztwie elektrowni. Podkreślam jednak, że elektrownia korzysta z około jednej piątej długości zapory. Co na to policja? -

Ochrona stopnia wodnego i elektrowni należy do gospodarzy obiektów - wyjaśnia Małgorzata Marczak, rzecznik prasowa Komendy Miejskiej Policji we Włocławku. - Od czasu powstania wydziału prewencji w naszej jednostce, policjanci codziennie patrolują ten teren o różnych porach dnia i nocy. Do września tego roku zatrzymali kilku kłusowników poławiających ryby w zabronionej strefie. Natomiast łódek tam nie widzieli. Incydentalne przypadki podpływania pod sam obiekt jednak się zdarzają.

Gazeta Pomorska

Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się