Sieja pospolita, głąbiel, brzona (Coregonus lavaretus)
Ryba z rodziny łososiowatych.
Występuje od Wielkiej Brytanii, przez Skandynawię po północną Rosje. Zarówno w jeziorach jak i rzekach, także w przybrzeżnych wodach w Bałtyku. W rzekach zachodniej Europy, np. w Renie.
Spotykana jest w niektórych jeziorach alpejskich.
W Polsce występuje w jeziorze Wigry - sieja wigierska, jeziorze Wdzydze- sieja wdzydzka, jeziorze Łebsko – sieja łebska ( gatunek endemiczny), jeziorze Miedwie – sieja miedwieńska, również endemiczna. Do niedawna występowała w 63 jeziorach Polski. Na terenach Mazur, Wielkopolski, pojezierza drawskiego
i Pomorza zachodniego. Do jednych została sztucznie wsiedlona , w innych występuje naturalnie.
Sieja miedwieńska inaczej zwana - mareną, cudem ocalona przed zupełnym wyginięciem w latach 70 XX w., z powodu przełowienia i znacznego zanieczyszczenia jego wód. Dopiero w latach 90 XX w. nastąpiła nieznaczna poprawa jakości wód jeziora Miedwie, co spowodowało powolny proces odnawiania tego najcenniejszego gatunku naszych wód.
Sieje miedwieńskie dorastały do wagi 10 kg i 130 cm długości. Przeciętna długość tej ryby w obecnych czasach to 50-60 cm i waga około 1 kg.
Ichtiolodzy mają z sieją dość duży ambaras. Są podgatunki rzadko filtrowe, gęsto filtrowe.
Zależy to od ilości wyrostków filtracyjnych na pierwszym łuku skrzelowym. Jest ich od 25 – 39, czasem nawet do 44 (najczęściej od 30-34).Występują jej formy osiadłe i wędrowne. Sieja wigierska ma pochodzenie włoskie (alpejskie)!? Należała do podgatunku rzadko filtrowego.
Obecnie w jeziorze Wigry występuje sieja gęsto filtrowa z jeziora Pejpus.
Jest to skutek zarybień – podgatunkiem siei z jeziora Pejpus. Pierwotna sieja wigierska była sieją rzadko filtrową, osiągającą masę ok. 6-9 kg, ta z zarybień gęstofiltrowa tylko ok. 3 kg. Obie formy przez lata krzyżowały się. Co skutkuje obecną formą siei w jeziorze Wigry – gęsto filtrową. Z pierwotną sieją wigierską związana jest legenda skąd i dlaczego alpejska forma siei występowała w jeziorze Wigry.
Winny jak zwykle diabeł!
Ciało siei jest śledziowate, a zależności od formy mniej lub bardziej wysmukłe.
Głowa mała o wygiętym w kształcie nosa pysku. Łuski większe niż u innych łososiowatych. Otwór gębowy sięga do krawędzi oka. W zależności od formy jest położony dolnie (formy rzadko filtrowe) lub końcowo (formy gęsto filtrowe). Grzbiet od niebieskawozielonego do ciemnozielonego z metalicznym pobłyskiem. Brzuch i boki srebrzysto białe. Płetwy mniej lub bardziej ciemnoniebieskie. Przypominają ubarwieniem płetwy leszcza. Pomiędzy płetwą grzbietową, a ogonową znajduje się mała płetwa tłuszczowa. Młode ryby do trzeciego roku życia odżywiają się głównie planktonem. Starsze różnie. W zależności od rodzaju, zooplanktonem, przemieszczającymi się ku powierzchni wody larwami owadów i ich poczwarkami. Jeszcze inne zjadają wylęg ryb - najczęściej stynkę, oraz rybią ikrę. W płytkich jeziorach i rzekach żywią się organizmami dennymi.
Tarło siei trwa od września do grudnia. Na płyciznach w pobliżu brzegów, o piaszczystym dnie. Samica składa od 30 000 do 50 000 jaj. Wylęg się wykluwa po 5-6 dniach. Formy wędrowne w Bałtyku wchodzą do zalewów i dolnych odcinków rzek. Ryby osiadłe, jeziorowe czasem również podejmują wędrówkę tarłową w górę rzek wpadających do danego jeziora.
Czy sieja jest rybą wędkarską?
Bez wątpienia tak. Choć jeszcze do niedawna były dywagacje w śród wędkarzy czy można ją łowić na wędkę, czy nie. Sieja jest rybą waleczną, nieprzewidywalną. Jej hol na delikatnym sprzęcie daje dużo emocji!
Jak ją łowić? Właściwie każdą metodą wędkarską! Na spinning, spławik, mormyszkę i sztuczną muchę. Czy można się nastawić tylko na łowienie siei. Do niedawna jeszcze tak – występowała bardzo licznie. W dzisiejszej dobie jest to trochę trudniejsze z powodów oczywistych. Jej zasięg występowania i ilość mocno się skurczyły. Nie mniej warto na te ryby polować.
Łowienie siei na spinning przypomina grę w totolotka. Jest najczęściej przyłowem w czasie łowienia innych ryb. Chyba że łowimy sieję w rzekach i jeziorach półwyspu kolskiego. Wówczas brania siei są częstsze. Łatwiej jest złowić sieję późną jesienią w jeziorach gdzie zbliża się do brzegu na sztuczną muszkę. Najlepiej żeruje tuż przed zmrokiem. Czasem w lecie wieczorową porą przy rójce owadów sieja podchodzi do powierzchni wody zbierając owady. Wtedy nieocenione usługi oddaje muchówka. Branie siei jest bardzo gwałtowne. Zacięcie powinno być szybkie i pewne. Nie za silne bo ryba ma dość kruche wargi. I łatwo jest stracić zdobycz.
Sieje żyjące w jeziorach są rybami pelagicznymi. Trzymają się miejsc o czystej chłodnej i głębokiej wodzie z dala od brzegów. Czasem nawet do 30 metrów głębokości.
Najwygodniej i najprościej łowi się je z pod lodu. Trzeba w jeziorze zlokalizować miejsca o głębokości ok. 10-20 metrów. W takim miejscu powinny gromadzić się sieje. Do lokalizacji może służyć echosonda. Jeżeli takowej nie posiadamy musimy po prostu gruntować. Po zlokalizowaniu głęboczka musimy obowiązkowo dość obficie nęcić przez kilka dni. Lokalizacja tras wędrówek siei jest trudna i czasochłonna. Na nieznanym łowisku może to potrwać kilka dni. Najprościej i najszybciej to podpatrywać miejscowych lub po prostu zapytać o sieje.
Ale czy kolega po kiju zawsze będzie skłonny zdradzić takie miejsce?
Do nęcenia może służyć jakakolwiek gotowa zanęta najlepiej czarna, trochę białych robaków, jokersa i dużo ochotki z brokatem. Można dodać suchej karmy dla zwierząt. Robimy kule wielkości męskiej pięści dość spoiste z uwagi na głębokość i zanęcamy otwór w lodzie. Łatwiej zanętę posłać na dno przy pomocy specjalnych zanętników.
Łowienie siei najlepiej jest rozpocząć rankiem trzeba pamiętać, że łowiska siei są zazwyczaj dość odległe od brzegu, a to oznacza ze droga do nich będzie uciążliwa. Należy się odpowiednio przygotować. Mam tu na myśli ubranie, powinno być lekkie ciepłe i nie krępujące ruchów. Podstawą są odpowiednie buty. Nic tak nie uprzykrza wędkowania jak zmarznięte stopy. To samo dotyczy sprzętu.
Musi być sprawny i prosty w obsłudze. Bo na mrozie trudno manipuluje się zgrabiałymi rękoma. Do transportu sprzętu można używać sanek, służą potem również jako siedzisko. Obowiązkowo należy zabrać ze sobą termos z gorącą herbatą i kanapki. Bo łowi się zazwyczaj do zmroku. Po dotarciu na łowisko należy wykuć, lub wywiercić kilka otworów w lodzie. Jeden do drugiego w odległości kilku metrów. Choć mam wątpliwości czy na łowisku będziemy sami. Można wykorzystać stare otwory. Jak pisałem trzeba jeden przynajmniej zanęcić.
Teraz kilka słów o sprzęcie, wędkach i przynętach.
Wędka powinna być sprężysta z nie bardzo miękką szczytówką. Łatwiej wtedy zaciąć i wyholować rybę. Długości ok. 50 – 60 cm. To jeśli chodzi o połowy spławikowe. Trochę krótsza gdy łowimy na mormyszkę, dobrze amortyzująca zrywy zaciętej ryby.
Kiwok dowolny – ze szczeciny dzika, czy innego materiału. Wędka do błystek podlodowych nie dłuższa niż 50 cm. Kołowrotek najlepiej ze stałą szpulą na której powinno być nawinięte przynajmniej 100 metrów dobrej jakości żyłki o średnicy najwyżej 0.14 - 0,16 mn. Z bardzo czułym i dobrze wyregulowanym hamulcem. Co bardzo ważne! A dlaczego? O tym później.
Do połowów przy użyciu mormyszki żyłka cieńsza. Gdzieś pomiędzy 0.10 – 0.12 mn. Lepiej wtedy prezentuje się mormyszka. Spławik oczywiście przelotowy, wysmukły o różnej gramaturze. Im głębiej łowimy tym bardziej wyporny. Chodzi o czas opadania przynęty w pobliże dna. Bardzo dobrze wyważony. Ja na głębokich łowiskach używam, czy raczej używałem spławika o wyporności ok. 2.5 grama. Haczyki nie duże najlepiej w kolorze zbliżonym do koloru ochotki. Jeśli chodzi o mormyszki to jak najmniejsze 2 – 3 milimetrowej średnicy. W kolorze mosiądzu, złota, srebra i ciemne - czarne. Uzbrojone w małe haczyki. Na haczyk mormyszki zakładamy pojedynczą ochotkę. Ruchy mormyszką wolne. W górę i dół. Bez nagłych podrywów, płynne. Sieja należy do ciekawskich ryb. I o ile z oczy przynętę, płynie do niej, atakując ją. Łowienie zaczynamy od dna. Stopniowo podnosząc przynętę w górę, aż do samego lodu. Zdarzają się brania tuż pod lodem.
Jeżeli chodzi o połowy na błyski pod lodowe to w kolorystyce powinny być podobne do koloru mormyszek. Kształtem przypominające stynkę. Długości 2-3 cm. Uzbrojone w pojedynczy haczyk
lub kotwiczkę. O wadze od 5 do 10 gr - gdy łowisko jest głębokie sięgające 15 – 20 metrow. Ruchy błyski również powolne z kilkusekundowymi postojami. Stopniowo podnoszone do samej powierzchni. Tak samo wolno w stronę dna.
Dawniej pod koniec lat pięćdziesiątych i na początku lat sześćdziesiątych na jeziorze Mamry łowiono sieje na tzw. chodzonego. Polegało to na wykuciu jednego czy dwóch otworów w lodzie. Następnie opuszczało się błystkę do dna. I odchodziło się wolnym krokiem, aż do pokazania się błystki tuż pod lodem. Ważnym było trafienie w odpowiednią szybkość marszu.
Brania siei są cykliczne. Potrafią je dzielić czasem nawet godziny. Złowienie jednej siei gwarantuje kolejne brania z mniejszymi czy większymi przerwami czasowymi.
Połowy siei na spławik przynoszą czasem zaskakujące rezultaty. Można złowić kilka czasem kilkanaście ryb z jednego otworu. Wolno zatrzymać tylko 2 sztuki w ciągu doby - łącznie!!!!. Znakomitą przynęta na sieje, jest ochotka. Ale można ją łowić na wszystkie przynęty pochodzenia zwierzęcego. Najłatwiej ją złowić na spławki, jak wspominałem w zimie z pod lodu.
W zanęcony otwór wpuszczany zestaw z ochotką na haczyku. Do samego dna. Każdy ruch spławika wymaga szybkiego zacięcia. Branie siei na ogół powoduje zatonięcie spławika. Ryba jest dość silną,
a zważywszy na jej wielkość i delikatność zestawu trudną do wyholowania i podebrania z wody.
Co jakiś czas donęcamy po jednej kuli wielkości mandarynki. Na początku holu, po zacięciu, ryba krąży
w koło przy dnie. Trzeba bardzo uważać, aby w tym czasie nie przetarła się żyłka o ostrą krawędź lodu.
Po pokonaniu oporu ryby trzeba ją jak najszybciej podebrać. Niestety, ma ona bardzo przykry i zaskakujacy sposób uwalniania się z haczyka. Potrafi w bardzo szybkim tempie płynąć w stronę lodu. Także wędkarz nie nadąży zwijać żyłki. Wali przy tym głową w lód uwalniając się od haczyka. To jedno.
Po drugie. Potrafi wywinąć salto właściwie już w samej dziurze. W jednej chwili odwraca się głową w dół
i daje nura do dna. Jeżeli hamulec jest ustawiony na sztywno, to albo zrywa żyłkę, albo pęka jej krucha warga. I tyle widzimy swoją zdobycz. Jedynym wtedy ratunkiem jest dobre ustawienie hamulca. Żeby zapobiec zerwaniu żyłki i odhaczeniu się zdobyczy.
W momencie kiedy ryby zaczynają żerować i są pierwsze brania należy nad otworem zachować zupełny spokój. Bo każdy hałas, nawet podskoki na lodzie wyholowanej zdobyczy, zdolny jest spowodować ucieczkę stada z miejsca nęcenia. A to oznacza kolejne godziny bez brania.
Doskonałą przynętą na sieje jest larwa ochotki. Na haczyk zakładamy kilka ochotek i opuszczamy na samo dno. Co jakiś czas podnosząc zestaw do góry. Jeżeli przez długi okres nie ma brań zmniejszamy głębokość, aż prawie pod sam lód. Obok ochotki, dobrymi przynętami mogą być czerwone robaki – tzw. kompostowe, białe robaki, czy inne smakołyki pochodzenia zwierzęcego.
W literaturze spotkałem się z twierdzeniem, że sieje można złowić również na przynęty pochodzenia roślinnego. Czy to prawda nie wiem. Nigdy nie łowiłem tych ryb na taką przynętę.
Siei szukamy w zagłębieniach dna od głębokości 4 m do nawet 20 m. W czasie takiej zasiadki, możemy spodziewać się brań innych ryb. Leszczy, płoci okoni. Tym bardziej, że przynętą jest ochotka i inne zwierzęce kąski.
Zdarza się że sieje są zacięte za dolną wargę. Dlaczego tak?!
Być może dlatego, że ryba biorąc przynętę lekko się pochyla na bok, podobnie jak to czyni świnka. Jakby lusterkuje. Co czasem można zaobserwować w przerębli tuż przed braniem.
Łowienie siei na muchę, oczywiście nie z pod lodu. Tu sprawdzają się wszystkie muchy. Suche jak i mokre. Nimfy. W łodzi, bo to jedyny sposób by dostać się do tej ryby, trzeba zachować absolutną ciszę. Każde głośniejsze zachowanie powoduje ucieczkę ryb. Przed zachodem słońca w lecie jak i jesienią ryby podchodzą do powierzchni wody zbierając z niej opadłe owady. W każdej chwili trzeba się liczyć z braniem ryby. Czasem nawet sporych rozmiarów. Myślę, że hol siei na muchówce wyzwala sporo adrenaliny!
Należy tyko żałować, ze wielu wędkarzy nie ma dostępu do tej ryby. Bo generalnie występuje na północy naszego kraju. Od Mazur po przez pojezierze drawskie do Pomorza zachodniego .Wędkarze z południa Polski mogą tylko pomarzyć o łowach tej ryby. Mimo, że kilka jezior zaporowych na południu z pewnością stwarza dobre warunki do bytowania w nich tego atrakcyjnego pod względem wędkarskim gatunku. Również nie bagatelną sprawą jest to, iż jej mięso jest bardzo smaczne. Wędzona to rarytas! Może nowe władze
ZG PZW jak i okręgów zainteresują się możliwością wsiedlenia jej do wód w innych regionach naszego kraju. Nie będę musiał pokonywać setek kilometrów drogi w warunkach zimowych na Mazury. Czasem tylko dla samej przyjemności tam przebywania bez kontaktu z jakąkolwiek rybą.
Czego Wam i sobie życzę.
Okres ochronny dla siei to: 15X - 31.XII.
Wymiar ochronny 35 cm
Limit 2 szt. na dobę, łacznie.
Rekord Polski za WW – 3,75 kg, 74 cm dł. łowca: Bronisław Dębski rok: 1986.
Sieja w innych językach:
Rosyjski – ??? (sig)
Angielski – whitefish
Czeski – síh
Francuski - poisson blanc
Niemiecki - felchen
Szwecki – sik
Włoski – coregono.
Literatura:
1. Andrzej Rutkowski – Ryby wód Polski
2. Juraj Holcik – Jozef Mihalik – Ryby słodkowodme
Zdjęcia: własne, internet