Zagłębie Dąbrowskie, jako część Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, wszystkim kojarzy się ze zurbanizowanym, uprzemysłowionym i silnie zaludnionym regionem Polski.
Myśląc o nim, oczyma wyobraźni widzimy kominy, kopalnie, huty i fabryki. No i smog, wszędzie smog. Sceneria niemalże postapokaliptyczna. Na szczęście, nie jest to prawdą, przynajmniej nie do końca.Są tutaj miejsca, w których można zapomnieć o tym wszystkim. Jednym z nich jest Czarna Przemsza.
Rzeka ta, ma swoje źródła w Zawierciu, a w miejscu styku Jaworzna, Mysłowic i Sosnowca łączy się z Białą Przemszą tworząc Przemszę.
Na Czarnej Przemszy fukncjonują dwa zbiorniki zaporowe – Przeczyce (na wysokości Siewierza) i Kuźnica Warężyńska zwana Pogorią IV (koło Dąbrowy Górniczej).
Omawiany przeze mnie odcinek specjalny, zaczyna się poniżej tamy zalewu Przeczyce. Od tego miejsca, do mostu drogowego w Wojkowicach Kościelnych, połów dozwolony jest jedynie metodą muchową.
Poniżej tego odcinka, aż do ujścia potoku Pogoria (okolice Będzina, osiedle Ksawera), gdzie kończy się OS, można wędkować przy użyciu przynęt sztycznych.
Charakter rzeki można określić jako... industrialny.
Na zdecydowanej większości swojego biegu, brzegi są uregulowane, wzmocnione wikliną, a nawet wybetonowane. Betonowe progi też nie należą do rzadkości. Pomimo tego, łowisko ma swoje urokliwe miejsca, w których można zapomnieć o tym, że znajdujemy się na Śląsku.
Szerokość Czarnej Przemszy oscyluje w granicach 8-20m, a średnia głębokość utrzymuje poziom 1-,1,5m. Brzegi są zarośnięte w różnym stopniu, co umożliwia wędkowanie z brzegu, brodzenie nie jest konieczne.
Gospodarka ZO PZW Katowice, w dużej mierze opiera się na zarybieniach pstrągiem tęczowym i to on będzie naszą główną zdobyczą. Miłym zaskoczeniem może być przebiegły potokowiec, jaź, okoń i szczupak. Znane mi są przypadki łowienia lipieni czy sandaczy, ale można je zakwalifikować jako incydentalne.
Wśród muszkarskich metod połowu, króluje krótka nimfa i streamer. Ryby pochodzące z zarybienia doskonale reagują na duże nimfy w kolorach cielistych, beżowych czy różowych, a wśród streamerów królują różowe i czerwone puchowce. Z powodzeniem stosowane są imitacje granulatu...
Ryba z zarybienia nie wie, jak zdobywać pokarm naturalny. Musi minąć trochę czasu, zanim zacznie polować na inne ryby czy zbierać owady.
Na dzikie bądź zdziczałe ryby dobre będą wszelkie imitacje owadów, w tym jętki czy chruściki. Osobiście nie odwiedzam tego łowiska bez zapasu brązek kręconych na hakach 8-12, koniecznie ze sporą, złotą główką. Podobnie sytuacja się ma z wzorami Red-Tag czy Soldier Palmer.
Spinningiści też mają swoje sposoby. Jednym z nowatorskich rozwiązań w dziedzinie łowienia tęczaków jest pomarańczowy bądź różowy twister na... bocznym troku. Przynęta ta może być przytrzymywania w nurcie przed dłuższy czas, co upodabnia to do metody gruntowej.
Dobre wyniki można mieć na żarówiaste, pękate woblerki w rozmirze 2-3cm, a także imitacje okoni, pstrągów czy białorybu w rozmiarze 3-6cm. Często zagryzane bywają obrotówki w rozmiarze 1-3, tutaj królują kolory srebrne oraz tzw. coca-cola.
Pomimo iż pstrąg przez wielu wędkarzy uważany jest za rybę pierwszego rzutu, ja polecam dokładne obławianie wytypowanych miejscówek.
Mamy bowiem spore szanse na złowienie ryby dzikiej czy zdziczałej, a doświadczenie życiowe podpowiada jej, że nie warto być łapczywą. Niejednokrotnie zdarzało się, że wyjście do woblera nastąpiło dopiero po dziesiątym czy dwudziestym rzucie, a potężny tęczak i tak odpuszczał. Widok zawracającej, dużej ryby, zapamiętamy przez długi czas.
Ostrzegam także o tym, że nie jest to łowisko łatwe. Jeżeli ktoś myśli, że wniesie stosowną opłatę
i wyłowi się aż do bólu ręki to może być rozczarowany.
Woda ta uczy pokory i cierpliwości.
Łowisko specjalne na Czarnej Przemszy niedługo będzie obchodzić swoje dwudzieste urodziny. Niestety, także w tym przypadku, użycie oklepanego sloganu „to łowisko czasy swojej świetności ma już za sobą” jest jak najbardziej uzasadnione.
Brak odpowiednich kontroli i bliskość zabudowań to czynniki, które wręcz wspomagają krzewienie kłusownictwa.
Czasy, w których łowiono rekordowe pstrągi potokowe czy 70 centrymetrowe tęczaki już minęły. Nie zdziwmy się, kiedy na brzegu znajdziemy puste opakowanie po robakach czy wąż odprowadzający ścieki wprost do rzeki.Pomimo wielu problemów i mankamentów tej wody, uważam, że jest to miejsce godne odwiedzenia. Fakt, że łowisko jest czynne przez cały rok, powoduje, że może ono stanowić swoistą ostatnią deskę ratunku dla osób, które nie są w stanie zmusić się do wejścia na lód, a jednak tęskią do wędki.
Zapraszam serdecznie !