Dziś z kolegami chcieliśmy jak co roku zakończyć sezon spinningowy. W zeszłym roku o tej porze nieźle sobie połowiliśmy w tym miejscu. I taką mieliśmy nadzieję tym razem.
Ale jednak dało nam popalić. Wyjeżdżając z Kielc mieliśmy na termometrze -14 'C.
Liczyliśmy na to że zaraz po wzejściu słońca trochę się ociepli. Minimum -10'C daje jeszcze szanse do spinningowania choć trudnego.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce termometr
w samochodzie pokazywał – 19'C co nie dawało nam szansy na wędkowanie. Mimo to postanowiłem spróbować.
Pierwsze trzy rzuty nowym kogutem i piękny błysk za przynętą tak na 80% tęczaka.
Kolejne rzuty coraz krótsze. Nanofil zmienia się w sznur muchowy o sztywności drutu wiązałkowego, przynęta przestaje pracować podczas rzutu. Zamarzła.
Nie pomogła modlitwa w pobliskiej kapliczce choć i św. Piotr też chyba miał też dość tego mrozu .
Żyłka po paru rzutach wygadała jak korale. Więc cóż nici z wędkowania decyzja powrót do domu.
Ale zimowe widoki są niesamowite.
Sezon spiningowy uważam za zamknięty.
Zdjęcia Robdemolka