Zdarzenie to miało miejsce parę lat temu nad rzeka Pisą...
Na ryby wybrałem się z dziewczyną, chciała sie nauczyć łowić ryby, myślę sobie ok, pokaże jej jak się łowi te rybki, więc wiecie jak to jest dziewczyną która pierwszy raz trzyma wędkę w ręku.. Ogólna nauka trwała dobrą godzinę aż jej wychodziło " dość dalekie rzucanie " więc rzucała, rzucała i rzucała, na szczeście trafił się mały okonek :)Ja: - Hehe, mniejszego już się złapać nie dało ;)
Ona: - Taa, dobre i to. A jesteś taki cwany to złap wiekszą.
Ja: - Za ładnego buziaka pomyślę.
Ona: - Jeśli będzie duża to może, może.
Otworzyłem skrzyneczkę i szukam swojego ulubionego woblera. A ona żeby utrudnić mi zadanie wyjęła starą małą i marnie wygladającą obrotówkę którą dostałem od dziadka.
Ona: - Taki jesteś dobry to złap rybę na to coś.
W myślach.. (Kurde, na tą obrotówkę? Nic nigdy na nią nie miałem.. Jestem skończony...). No ale jak na Polaka przystało " ja nie dam rady? " hehe, założyłem tą nieszczęsną obrotówkę i rzuciłem w główny nurt może jakiś mały szczupak się skusi jak zejdzie w słabszy nurt przy brzegu. To już zrobi na niej wielkie wrażenie i dostanę tego upragnionego buziaka hehe. No ale coś ta obrotówka wolno schodziła do tego nurtu, to wziąłem i jej pomogłem, machnąłem parę razy korbką i czuje mocne uderzenie, wędka ledwo mi z rąk nie wypadła, zgięta w pałąk. Z uśmiechem na ustach mówię że mam taką rybę że do końca życia będzie mi te buziaki dawać. Hol trwał na oko z 20 minut, na brzeg wyjąłem bolenia 82cm i 3,70kg. Moja męska duma została uratowana a buziak był niczego sobie :)