Tekst ten pochodzi z mojego bloga i jest nieco archiwalny, bo opisuje historię z poprzedniego roku.
Zdaję sobie sprawę, że większość z Was łowiła w tego typu miejscach, ale dla mnie, było to coś, czego nareszczie mogłem doświadczyć na własnej skórze. Dlaczego?
Do tej pory rzeki takie widziałem jedynie na zdjęciach, dlatego fakt, że mam takie miejsce pod nosem sprawiło mi wielką radośc, ale po kolei.
Okres ochronny pstrąga zbliżał się wielkimi krokami. Postanowiliśmy wybrać się z wędkami na jedną
z mniejszych rzek przepływających w okolicach Dębicy.
Tego dnia wstaliśmy o 3.30 nad ranem, by pojawić się nad wodą gdy było jeszcze ciemno i chłodno.
Wyprawa ta nie należała do najlepszy. Oprócz kilku krótkich pstrągów i kleni, nie złowiliśmy wymiarowego potokowca. Brak tego ostatniego wynagrodził nam jednak piękny charakter rzeki. Nie mogłem uwierzyć, że tuż pod nosem mam tak malownicze miejsca..
Praktycznie wszędzie znajdowało się miejsce, które stanowiło potencjalne stanowisko pstrąga.
Rezerwat przyrody.
Jeden z nielicznych odcinków, w którym można było oddać swobodny rzut.
W tym roku wybiorę się tu chyba z muchówką.
Im niżej... tym rzeka stawała się coraz bardziej dostępna.
W grę wchodziły jedynie precyzyjne rzuty.
Na szczęście są miejsca, gdzie piękne krajobrazy są w stanie wynagrodzić kiepski, pod względem wędkarskim, dzień.