Abu 1

Po majowych boleniach, przyszedł czas na… wszystko, co pływa (i potrafię złowić) w okolicznych wodach.

Większość czerwca, to bardzo wysoka Odra, bez dojścia do koryta (woda na łąkach), więc byłem zmuszony tułać się z kolegami po wodach stojących, gdzie łowiliśmy takie ryby, jak węgorze, karpie, czy leszcze. Owszem, ryby były, ale swoimi rozmiarami nie powalały i nie mogłem się doczekać powrotu na Odrę. Jedynym plusem dużej wody w rzece było to, że w końcu odwiedziłem kilka okolicznych zbiorników wodnych.

 


Kopia IMG 5686Na początku lipca, w końcu przyszedł czas na powrót na Odrę. Na opadającej wodzie można było liczyć na dobre wyniki, zarówno w połowie drapieżników, jak i białej ryby. Niestety miałem pecha i w tym czasie, nie dysponowałem 'wolnym' i nie mogłem wykorzystać tego okresu zbyt dobrze. Jednak udało się na chwilę wyskoczyć nad wodę i co nieco złowić.

Nie wiem, jak u Was, ale u mnie, po opadnięciu wody, zagościła na długo, jedna wielka „kicha”. Przez długi okres, nie byłem w stanie złowić na feedery dużej ryby. Kilka ziaren kukurydzy, czy kostek sera, nie były problemem dla mikro krąpi i leszczy, które skutecznie obskubywały wszystko, co było na hakach. Udało mi się jedynie skusić kilka kleni, które ogromne też nie były (żaden wyjęty nie miał nawet 50 cm). Drobnica dawała odpocząć jedynie w nocy, kiedy to szczytówki wędek, wręcz zamierały.

Pod koniec wakacji, kiedy woda zaczęła tracić temperaturę, sytuacja się odmieniła. Drobnica jakby sobie odpuściła i była szansa złowienia większej ryby, a nocne leszcze, z przełomu sierpnia i września, nie pozwalały na drzemkę. Miodu może nie było, ale każdej nocy, gościły w podbierakach leszcze do 59 cm (życiówka). Jednej nocy, między leszczami, trafił mi się rozpiór 34 cm (także życiówka).

Kopia IMG 5925Kopia IMG 5874

Tego lata, zawiódł mnie najbardziej poziom wody, który nie pozwalał zasadzić się za opaskowym kleniem, jaziem, brzaną (w tym roku, ani jednej sztuki), czy boleniem. Ale były i pozytywy. Nocne leszcze, o których wspomniałem wyżej, były rybami celowymi. Nigdy wcześniej nie nastawiałem się typowo pod leszcza i tylko leszcza. Podczas, bodaj 4 ostatnich nocek, miałem jedno postanowienie: nocna łopata. Efekty na każdej z nich, bardzo mile mnie zaskoczyły. Skoro jest różnica już na samym początku, to co będzie, po doszlifowaniu takiego łowienia? Może być ciekawie.

Podczas wrześniowych zasiadek, za dnia, potrafiły dokuczać… 20-30 cm bolenie, które najchętniej waliły w… kukurydzę. Jak co roku, siadło też kilka karasi, jednak w tym roku, żaden nie przekroczył nawet 40 cm. Gdy były ciepłe noce, wybrałem się też kilka razy na pierwsze letnie wieczorno-nocne spinningowanie. Jak to zazwyczaj na początku bywa, efektów wielkich nie miałem, ale jakiegoś niedużego sandacza, czy bolenia, udało się przechytrzyć.

33 4Kopia IMG 5885Kopia IMG 5937Kopia IMG 5859Jednak nie samą Odrą człowiek żyje. Jak w poprzednich latach, tak i w tym roku, tradycji stała się zadość i w ostatnim tygodniu sierpnia, pojawiłem się kilkukrotnie na pstrągowych rzekach, aby zakończyć tegoroczny sezon na „kropka”. Wyjętych byków nie było (spinka i wyjście życiówek), ale ilościowo ryby to wynagradzały, była fajna zabawa. Podczas ostatniego wypadu za pstrągiem, udało mi się złowić pierwszego w życiu lipienia. Duży nie był, ale sprzęt muchowy już zakupiony, więc i na kardynały przyjdzie czas.

Kopia IMG 5664Matematyka:

- ilość wypraw (od początku czerwca do końca września): 32,

- ilość godzin: 462,

- złowione ryby: 160,

- wymiarowe ryby (własne wymiary): 22,

- przejechane kilometry: 1900.

Do kolejnego podsumowania, w którym, mam nadzieję, będzie napisane o jesiennych sandaczach.

Pozdrawiam


Kopia IMG 5565

Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się