Każdemu chyba przytrafiło się, że został pozbawiony ogonka przy kopycie lub ripperze przez żarłocznego drapieżnika.
Czasem takie brania doprowadzały nas do skrajności wytrzymania nerwowego – branie, zacięcie wyjmuję gumę i już po zawodach. Normalnie z taką gumą nie da się już nic zrobić i przeważnie ląduje w koszu.Takich obciętych gum nazbieraliśmy z Tatą ogrom.I właśnie w chwili takich emocji wpadliśmy na pomysł - a gdyby tak stworzyć formę do odlewania ogonków ? Przecież rozciętą gumę traktując ogniem można posklejać. Zaczęliśmy kombinować, w końcu nikt nie powiedział że nie da się tego zrobić.
Wiedzieliśmy z góry że nie będzie to łatwe ale czy w naszym hobby przychodzi coś łatwo, raczej nie.
Ale z czasem, uporem, metodą prób i błędów doszliśmy do wprawy.
Chcę Wam teraz trochę opowiedzieć i podzielić się naszymi doświadczeniami i zachęcić do takiego majsterkowania.
Mój tata zrobił „specjalne” formy do odlewania różnych wzorów ogonków. Formy wykonane są z wosku, ponieważ właśnie wosk jest łatwych materiałem do obróbki. Dzięki temu można zrobić każdy kształt ogonka jaki chcemy otrzymać.
Bez tego ogonki robiłoby się dużo ciężej.
Potrzebne do robienia ogonków jest:
- W moim przypadku zwykła lutownica - Jakieś stare twistery lub kawałki gum
Gdy mamy te rzeczy, możemy zabrać się do roboty. Należy w formie dzięki lutownicy roztopić kawałki gum. Trzeba zrobić to starannie, aby ogon nie miał żadnych pęcherzyków powietrza, czy wypukłości.
Gdy wypełnimy formę po kraniec, czekamy chwilę aż guma wystygnie, zaschnie i nie będzie już płynna.
Po tym wyjmujemy ogonek z formy i ładnie wyrównujemy brzegi z tego co nam się wylało za formę. Po wyrównaniu wygląda tak.
Z form do ogonków, które zrobił mój tato, można otrzymać 4 różne ogonki.
Można bawić się w różne kombinacje z kolorami. Są to formy typowe do gum, na które łowimy z opadu. Ogonki wychodzą duże, typowe do opadu.
Ogonki z gumą łącze poprzez rozgrzanie w tym samym czasie ogonka i koncówki gumy. Gdy są rozgrzane łączą się ze sobą. Później wystarczy wyyrównać wszystko lutownicą. W ten sposób połączone są dwie części gumy, trwale nie do rozerwania.
Mamy gumkę bez ogona, ale zaraz to się zmieni.
Kolejny biedak
Wystarczy 5 minut pracy i jest jak nowo narodzony.
I teraz już mamy gumę bardziej pod opadowe sandacze.
"Drugie życie" gumek na Wiślane sandacze.
Pozdrawiam