W Październiku 2013 roku trafiłem na informacje odnośnie łowiska Wersminia.
Zaciekawiły mnie bardzo skrajne opinie dotyczące tej wody, na które trafiłem w czeluściach internetu. Nie pozostało mi nic innego jak zaaranżować szybki weekendowy wypad w poszukiwaniu naszej polskiej barakudy. Planowanie zacząłem od znalezienia kompana wyprawy. Na szczęście od jakiegoś czasu nakręcałem na taki wyjazd swojego przyjaciela Tadka, który jako młody, bogaty w przynęty adept wędkarstwa szybko połknął haczyk wspólnego wypadu.Jezioro położone jest w samym sercu malowniczych Mazur, dokładniej pomiędzy Rynem a Kętrzynem,
w miejscowości Martiany. Jest to około 3h podróży autem z Warszawy, jednak niezmotoryzowani mogą dojechać tam pociągiem i co lepsze wysiąść na stacji w samych Martianach.
Zbiornik nie należy do największych około 2km długości i 1km szerokości, linia brzegowa jest zarośnięta trzciną która stanowi świetne schronienie dla tamtejszych zębaczy. Woda ma bardzo dużą przejrzystość, warto wziąć to pod uwagę dobierając odpowiednie przynęty.
Wersminia obfituje w ładne okazy Szczupaka, Okonia ale trafić też można Suma. Dla wędkarzy szukających ryb spokojnego żeru polecam zasiadkę na Karpia, można tam trafić okazy po 20kg.
Czyli każdy znajdzie coś dla siebie :).
Nad jeziorem jest spory ośrodek domków letniskowych, tak więc w okresie wakacyjnym można spodziewać się dość sporego ruchu letników. Jeziorem zawiaduje Pan Jurek, konkretny, stary rock'n'rollowiec którego nie da się nie polubić. U niego wynajmiecie łódź, silnik czy kupicie zezwolenie. Można też zaczerpnąć wszelkich informacji odnośnie ukształtowania jeziora, łownych miejscówek a także przynęt które warto sprawdzić. Tu jednak zalecam eksperymentowanie, ponieważ na zbiorniku jest dość spora presja wędkarska i ryby z Wersminii już dość sporo widziały i są dość płochliwe. Dlatego polecam wziąć do pudełek trochę zapomnianych obrotówek czy ręcznie robionych woblerów o niepowtarzalnej pracy. Dodatkowo zaobserwowałem, że nie warto jest zmieniać zbyt szybko miejscówki. Mam wrażenie, że po wpłynięciu w określone miejsce ryby zaprzestają żerowania, lub stają się dużo ostrożniejsze. Jednak po upływie około 30-40 minut zaczyna się coś dziać tak jak by przyzwyczajały się do cienia rzucanego przez zaparkowaną łódź. Obie mamuśki które wyciągneliśmy wraz z Tadkiem waliły po około godzinie spędzonej w danym miejscu.
Szczupak w jeziorze objęty jest zasadą złów i wypuść do której wszystkich zachęcam nie tylko na Wersminii. Limity ilościowe pozostałych ryb podane są na stronie łowiska.
Jednak powiedzieć trzeba, że jest to woda dla cierpliwych i pokornych wędkarzy. Wielokrotnie zdarzyło się nam spływać o kiju mimo przećwiczenia chyba wszystkich przynęt z pudełek. Stąd też pewnie pojawia się tyle skrajnych opinii dotyczących tego jeziora. Myślę, że przydałby się Wersminii sezon odpoczynku od ciągłego bombardowania jej spinningowymi różnościami, ewentualnie tymczasowe pozwolenie na zabranie np. jednej sztuki zębatego w określonym przedziale długościowym tak jak to z resztą było wcześniej na tym zbiorniku. Tak czy owak zachęcam wszystkich do odwiedzenia Martian i zmierzenia się z tamtejszymi cwanymi mamuśkami. Dodatkowo na zachętę podaję link do filmu "Esoxmisja" w którym możecie zobaczyć Wersmińskie szczupaki
w akcji.
Esoxmisja
Pozdrawiam
Borys
mazurskieszczupaki.blogspot.com