Coraz chłodniej, temperatura sukcesywnie spada, na wschodzie Polski mieliśmy już pierwszy atak zimy.
Kończy się powoli sezon spinningowy. Oczywiście, jak jeziora i rzeki nie pokryją się krą i lodem dalej można chodzić za sandaczem, okoniem lub szczupakiem a na ciepłych kanałach można całkiem nieźle połowić białoryb.Jednak obserwując obniżające się temperatury i inne symptomy nadchodzącej zimy, proponuję zrobić remanent w podlodowym sprzęcie. Dokładnie przejrzeć wędki, kołowrotki, kiwoki, zasób mormyszek, blach podlodowych no i przede wszystkim żyłki.
Żyłki w łowieniu podlodowym są elementem, który powinien bezwzględnie podlegać wymianie, po każdym sezonie podlodowym. Dlaczego?
Argumentów jest kilka. Np. wszystkie żyłki które przechowywane są szpulach kołowrotków podlodowych po kilku miesiącach dostają bardzo mocnego efektu pamięci. Kołowrotki podlodowe przeważnie mają wielkość 500-1500 a średnica szpul jest bardzo mała. Wystarczy odwinąć metr-półtora żyłki ze szpuli i widać wyraźnie jak linka układa się w w mocno skręconą spiralę. Znacznie skomplikuje nam to łowienie lżejszymi przynętami. Utrudnia to, zarówno opuszczanie przynęty w toni, jak i prawidłową sygnalizację brań. Oczywiście trzeba dodać do tego proces utleniania się(starzenia) żyłki, uszkodzenia mechaniczne. W momencie kiedy zaniedbamy konieczność wymiany żyłek po sezonie, zemści się to na nas w najmniej oczekiwanej sytuacji(np. hol dużej ryby).
Kołowrotki podlodowe również wymagają szczególnej uwagi. Płynna praca hamulca i przekładni, to podstawa. Łowimy (najczęściej) delikatnymi zestawami. Cienkie żyłki, lekkie przynęty, to musi być poparte dobrze i sprawnie działającym kołowrotkiem. Zajrzyjmy więc do podkładek hamulca, jeżeli zobaczymy jakieś nieczystości, rdzę na metalowych podkładkach, oczyśćmy je, złóżmy na nowo.
Jeżeli mamy wątpliwości co do płynnej pracy przekładni, odkręćmy pokrywę korpusu, zobaczmy jak wygląda mechanizm, czy smar jest na swoim miejscu a jego jakość jest na odpowiednim poziomie. Jeżeli nie, oddajmy kołowrotek do serwisu na przegląd i smarowanie, bądź zróbmy to sami jeżeli potrafimy.
Wędkę podlodową należy sprawdzić pod kontem uszkodzeń mechanicznych. Wszelkie zarysowania, obicia, wyraźne uszkodzenia struktury blanków mogą przynieść nad wodą, w ujemnych temperaturach, efekt w postaci złamania wędziska. Ze szczególną dokładnością trzeba przyjrzeć się pierścieniom przelotek. Nawet niewielkie uszkodzenie ceramicznego wkładu w ułamku sekundy może doprowadzić do przecięcia cienkiej( i nie tylko cienkiej) żyłki. W najlepszym przypadku doprowadzić do uszkodzenia jej powierzchni na znacznym odcinku. Ważne jest również sprawdzenie mocowania lub uchwytu kołowrotka. To też pięta achillesowa wędek podlodowych.
Przynęty. Sprawdzenia wymagają kotwiczki i haki. Nie tylko ostrość ale ich stan ogólny. Wielokrotne odginanie i doginanie cienkich haczyków w mormyszkach prowadzi do osłabienia i w konsekwencji ich ułamania.
Kiwoki, ogrzewacze do rąk, kolce asekuracyjne, raki, siedzisko, to wszystko również wymaga kontroli i sprawdzenia.
Po dokładnych oględzinach sprzętu przychodzi czas na uzupełnianie zapasów.
Mój sprzęt podlodowy powiększył się w tym roku o nowy,bardzo ciekawy zestaw. To wędka i kołowrotek. Kijek, to FENWICK ELITETECH ICE ETI28 ML(medium light), długość całkowita wędki to 73,5 cm (dł. rękojeści 19 cm). Bardzo przyjemny, dosyć miękki i bardzo czuły, z niezłym zapasem mocy w dolnej części. Duża średnica przelotek w znacznym stopniu niweluje ich obmarzanie.
"Ciepły" i wygodny uchwyt dopełnia reszty. Wędka nie posiada mocowania do kiwoka, ale nie jest ono konieczne. Przeznaczenie tego kijka, to lekka i średnia blaszka podlodowa lub metoda spławikowa(szczególnie na większych głębokościach). Świetnie się również sprawdzi do ciężkiej mormyszki (3-6 gr). W tym wypadku, szczytówka jest na tyle miękka i elastyczna, że kiwok jest zbędny. Fenwick ma w swojej ofercie kilka modeli z seri ELITETECH i AETOS. Ta druga seria, to ultra szybkie wędki z bardzo cienkimi i czułymi szczytówkami. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Do takiego kijaszka zaprzęgłem bardzo fajny młynek, MITCHELL 310. Seria 300 Mitchell-a jest pewnie znana sporej rzeszy spiningistów (większe modele-308,300 ). 310 to najmniejszy model z całej serii. Bardzo precyzyjny( hamulec i nawój!! ), świetnie wyglądający kołowroteczek. Ma małą masę(195 gr), korpus i rotor wykonany z solidnego grafitu a w zapasie grafitową szpulę.
Zastanawiam się, co mam nawinąć na ten kręciołek. Chyba padnie na żyłki SHIMANO ASPIRE SILK SHOCK S-POWER. Sprawdziły mi się jako końcowe odcinki przyponów muchowych. W zimnej wodzie, nie traciła na elastyczności, mocy na węzłach a jej odporność na uszkodzenia mechaniczne mile mnie zaskoczyła.
To miękka, średnio rozciągliwa żyłka, sprzedawana w srebrnych, hermetycznych opakowaniach. Na krążku jest jej 50 m, to wystarczająca długość jak do łowienia podlodowego. Średnice jakie nawinę, to 0,165 mm(do blaszki) i 0,125 mm(spławik).
Mówiąc szczerze, nie mogę się już doczekać kiedy będę mógł wypróbować ten zestaw! Miejmy nadzieję, że już niedługo...
Tymczasem, muszę jeszcze poganiać trochę mętnookie na Wiśle, warunki do tego są idealne. O tym już Wam kiedyś pisałem.
Sandacz na zimno
Do następnego razu.
Tomasz "Strachu" Straszewski