![1](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/1.jpg)
Tymczasem tkwiłem zabetonowany w gorzkiej, monotonnej i neurotycznej codzienności. Praca, dom, obowiązki, robótki domowe itd.
Czasami tylko, późnym wieczorem, siadałem przed komputerem i oglądałem fotki z lat minionych. Wracając pamięcią do wczesnojesiennych wypraw. Zadziwiające jak łatwo mogę przywołać je w pamięci...
Parę lat temu, chyba ze 3 albo 4, zrobiliśmy z Jarkiem Wysockim (jego pomysł i organizacja) szaloną wyprawę do Szwecji. Właśnie we wrześniu. Pomysł był taki, żeby pojechać i połowić na nieznanych niedużych jeziorach, jeziorkach szwedzkich i na rzece Göta älv. Generalnie okolice Göteborga, polecieliśmy tam samolotem.
Nocleg i bazę wypadową mieliśmy nieopodal miejscowości Kungälv. U znajomych Jarka, przesympatycznego małżeństwa Polaków mieszkających w Szwecji już ładnych parę lat. Uroczy domek położony na prowincji, w dosyć odludnym miejscu.
Skromny, mega przytulny, otoczony skałami i lasem. Cudne, odprężające miejsce. Mógłbym tak mieszkać i żyć...
![2](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/2.jpg)
Dzięki uprzejmości Doroty i Janusza dostaliśmy do dyspozycji samochód, Nissana Juke-a.
Fantastyczny samochód do jazdy po szwedzkich drogach, tych asfaltowych i tych szutrowych. Sprawdził się absolutnie.
W Szwecji byłem już kilka razy, ale pierwszy raz na jesieni. To co mną wstrząsnęło, to niesamowita ilość grzybów!! Prawdziwki, podgrzybki.... były wszędzie.
Nie mogliśmy się powstrzymać.... Zbieraliśmy, zbieraliśmy, zbieraliśmy...
![5](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/5.jpg)
![8](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/8.jpg)
Przez trzy czy cztery dni jedliśmy na obiad grzyby przyrządzane w każdy możliwy sposób... Do momentu, w którym już nie mogliśmy na nie patrzeć.
Wieczorem, siadaliśmy z mapą i wyszukiwaliśmy nowe łowiska, które czekały na odkrycie.
Przemieszczając się po tym regionie Szwecji czasami widywaliśmy niesamowite, abstrakcyjne widoki...
![9](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/9.jpg)
![10](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/10.jpg)
![11](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/11.jpg)
Przez tydzień przejechaliśmy około 1500 km. Odwiedziliśmy mnóstwo niewielkich jeziorek. Takich śródleśnych perełek. Tajemniczych i trudno dostępnych.
![15](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/15.jpg)
![16](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/16.jpg)
![17](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/17.jpg)
![18](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/18.jpg)
Poruszaliśmy się często w trudnym terenie. Gęste, ciemne lasy. Ostre skaliste garby. Niebezpieczne grzęzawiska...
![20](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/20.jpg)
A co z rybami???? Pierwsze dni to była mordęga. Przez trzy dni nie mieliśmy kontaktu z rybą.... Coś niewyobrażalnego!! W Szwecji??!! Tak, tak moi drodzy....
Okazało się, że po mimo niesamowitego uroku i bogactwa wody, nie wszystkie akweny są obfite w ryby. Wiele z tych leśnych jeziorek jest dosyć jałowe pod względem fauny i flory. Trudno powiedzieć, czy to z powodu odczynu wody, czy z charakteru położenia danego akwenu.
Koniec końców, nauczyliśmy się rozpoznawać takie "martwe" akweny i nie tracić czasu na ich eksplorację.
Po trzech dniach nastąpił przełom! Pierwsze ryby nie grzeszyły rozmiarami ale za to ich kolory....
A potem worek z rybami się rozwiązał... Przyłożyliśmy się do kilku trochę większych akwenów, co dało efekt w postaci większych ryb. Szczupaki, które łowiliśmy z brzegu nie przekraczały 85 cm ale były niesamowicie waleczne i atakowały przynęty z niesamowitą furią! Takie zatoki okazywały się wspaniałymi miejscówkami - stołówkami pięknie ubarwionych drapieżników.
![24](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/24.jpg)
![25](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/25.jpg)
![26](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/26.jpg)
![27](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/27.jpg)
![28](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/28.jpg)
![29](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/29.jpg)
Jak wspomniałem na początku, naszym celem była również rzeka Göta älv. Przepiękna rzeka. Z licznymi odnogami, czystą, przeźroczystą wodą, kamiennymi rafami.
![12](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/12.jpg)
![13](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/13.jpg)
![14](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/14.jpg)
Główne koryto jest głębokie i w górę rzeki bez problemu wpływają całkiem spore statki. Niemal wszystkie mosty na rzece są mostami zwodzonymi a taki widok jak ten poniżej, jest absolutnie wpisany w codzienne życie aglomeracji położonych nad jej brzegami.
![32](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/32.jpg)
Nie dane nam było jednak przyłożyć się do łowienia na tej pięknej rzece. Z wędką spędziliśmy nad nią dosłownie parę godzin. Jedynym efektem było złowienie przeze mnie, na obrotówkę nr 4 niewielkiego (około 35 cm)...jazia. Trochę szkoda. Rybostan tej rzeki jest naprawdę imponujący. Szczupaki, okonie, jazie, klenie, bolenie, no i......łososie i trocie, które wpływają z Bałtyku, ciągnąc w górę rzeki. Trudna technicznie rzeka ale potencjał ogromny. Poświęcenie jej trochę więcej czasu przyniosłoby zapewne niezłe efekty.
Jeden dzień naszego jesiennego pobytu w Szwecji spędziliśmy trochę inaczej. Wyłamaliśmy się z naszej przyjętej zasady wędkowania z brzegu. Dzięki uprzejmości kolejnego, naszego rodaka - Andrzeja mieszkającego i pracującego tam na stałe, mieliśmy okazje powędkować z łodzi na jeziorze Anten.
![33](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/33.jpg)
Spore, mocno urozmaicone jezioro. Szczupaki, okonie i...sandacze, które łowią Szwedzi z trollingu.
![34](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/34.jpg)
![35](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/35.jpg)
Skupiliśmy się na tych pierwszych. Jakby to Wam opisać..... To był mój(nasz) "dzień dziecka"!! Przez cały dzień złapaliśmy 20-30 szt. szczupaków.....na głowę!!!! To było jak sen.... Wielkość ryb w przedziale 60-80cm. Im mocniej wiało, tym lepiej i agresywniej brały szczupaki. Zatoki z trzcinowiskami, podwodne łąki... bankówki.
![36](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/36.jpg)
![37](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/37.jpg)
Wybaczcie...nie będzie tu zdjęć złowionych wtedy ryb. Nie było na to czasu... W momencie gdy tylko wiatr przybierał na sile zaczynał się amok. W wodzie i na łódce...
Zmierzch przyszedł szybko, bo czas w takim dniu jakby przyspieszał i nie da się człowiekowi długo cieszyć takim cudownym stanem.
To było niewiarygodne....
Nazajutrz trzeba było się już pakować i myśleć o powrocie. Ostatni dzień przeznaczyliśmy na relaks.
Rano przy pięknej pogodzie wsiedliśmy do samolotu. Trafił nam się pilot z aspiracjami na myśliwca hehehe. Przy starcie silniki ryknęły pełną mocą już na drodze do kołowania! Zakręt na pas pokonaliśmy w iście rajdowym stylu, z piskiem opon a zaraz po oderwaniu się od pasa i nabraniu wysokości pan kapitan położył samolot w przepięknym, ostrym zakręcie! Co na pokładzie zostało przyjęte wesołym "Oooooo!!!!" i pozwoliło na zrobienie kilku super fotek...
Göta älv z góry. Widać ujście do Bałtyku...
![38](/images/userfiles/Strachu/jesienna_nostalgia/38.jpg)
A to nasza Wisła i wpadająca do niej Bugo-Narew...
Przy lądowaniu też było super! Hamowanie zaraz po dotknięciu kołami ziemi powiesiło nas mocno na pasach. Przyjemny, wesoły lot.
Koniec wspominania.... Jest 1.00 w nocy, za oknem wieje i pada, w głośnikach kończy się nowa płyta "Grabaża" i spółki... Czas spać, może we śnie znów przemierzać będę odludne zakątki Szwecji....
Do następnego razu. Strachu