Gdy przyszła paczka z nagrodą wygraną w konkursie na WTV byłem bardzo zadowolony.
Przeglądałem błystki i moim oczom ukazała się blaszka „Buch Salmon 30g”, według opisu producenta jej przeznaczeniem jest połów ryb łososiowatych w płytkich łowiskach. „Skąd wezmę łososiowate? Płytkie łowisko mam, ale bez salmonidów...”.
Moim ulubionym rodzajem przynęt na szczupaka są blachy wahadłowe, te stare, gnomy i algi. Należę do ludzi, którym zmiany przychodzą z trudem, a przekonanie do czegoś nowego trwa całe wieki, jednak... przełamałem się. Gdy przyszła paczka z nagrodą wygraną w konkursie na WEDKARSTWOTV.PL byłem bardzo zadowolony. Przeglądałem błystki i moim oczom ukazała się blaszka „Buch Salmon 30g”, według opisu producenta jej przeznaczeniem jest połów ryb łososiowatych w płytkich łowiskach. „Skąd wezmę łososiowate? Płytkie łowisko mam, ale bez salmonidów...”.
Cóż, łososiowatych nie było, ale testy zostały wykonane. Przeprowadziłem je na śląskich zbiornikach zaporowych i niewielkich zalewach. Oto wyniki!
Sama przynęta jest masywna, wykonana z „pancernej niemal blachy”. Kolorystyka według stereotypów szczupakowych - zabójcze wręcz połączenie miedzi i czerwieni: strona zewnętrzna miedziana z widoczną frakturą łuski, od wewnątrz miedź i czerwona “ramka”. Szczupaki twierdzą, że taka kombinacja trafia w ich gusta.
Przód.
Wahadło pięknie pracuje podczas klasycznego, jednostajnego prowadzenia, czyli także w trollingu. Zwijając linkę powoli widzimy przynętę atrakcyjnie, acz delikatnie lusterkującą, zwiększając tempo nadajemy pracy ciekawej agresji, która doprowadza drapieżniki do szału. Dość powiedzieć, że praca tej przynęty jest na tyle ciekawa, że jedyne co powinien robić wędkarz to równomiernie kręcić korbką kołowrotka. “Zamiata ogonem”, kołysze się na boki pod bardzo specyficznym kątem, jakiego u „moich klasyków” nie uświadczyłem.
Przy próbie podszarpywania przynęta jeszcze bardziej wychyla się na boki, co zdaniem autora i złowionych ryb jest również atrakcyjne. Sam opad wahadłówki to nie opadanie kamienia, lecz prawdziwe widowisko!
Kotwica - duża, solidna, z ostrzami skierowanymi do środka, mocna i niesamowicie ostra (o czym miałem okazję się przekonać na własnej skórze...). Jedyną wadą kotwicy są zadziory. Po prostu są, nie podoba mi się fakt, że takie rzeczy jeszcze mają miejsce, ale wszyscy producenci przynęt spinningowych i haków je stosują. Model który testowałem ma 30g, raczej średnio nadaje się do penetrowania płycizn porośniętych moczarką, ot można, ale nie wszystkie metody prowadzenia są dostępne. Za to w głębszychpartiach wody możemy sobie
poszaleć.
Powiem szczerze, że w tydzień przynęta ta awansowała do miana jednej z moich tajnych broni i leży teraz w pudełeczku (nomen omen wygranym w konkursie) z innymi przynętami pierwszego kontaktu. Zdarzały się dni, kiedy nic nie chciało skubnąć żywców, a miejscowi spinerzy ściągali tylko moczarkę tudzież inne “korzeniopstrągi”, ja sam po wybróbowaniu całej gamy przynęt gumowych, woblerów i blaszek zapinałem Buch Salmon i wyławiałem się po uszy.
Mały, ale wariat - miłośnik błystek na salmonidy ;)
Jakaś magia? A może wiara w przynętę? Jedno jest pewne, błystka ta zapewniła (i zapewni) mi dobrą zabawę z przepięknymi, walecznymi i nieprzewidywalnymi kaczodziobymi, podczas ogólnie pojętego bezrybia. Jak dla mnie jest to wystarczający argument, aby podczas wyprawy ze spinningiem mieć jedną z tych przynęt w pudełku.