Rzeka w zimie to nie zapomniane odczucie i nie tylko wzrokowe ale rezultaty połowu kleni a i nie tylko kleni przynosi nam satysfakcje i zawsze wracamy. Kiedy widzę, a ja bardzo często łowię w zimie z lodu też ( o czym może później ) te cudowne brzegi pomalowane na biało i tę unoszącą się mgiełkę nad woda która osiada na krzakach wtedy wiem że życie jest pełne szokujących barw bo w tej zimowej scenerii widzimy kolory we wszystkich odcieniach.
To nie prawda że małe rzeki o rwącym nurcie są beż życia. A doświadczenia wiem że w takich i to obojętnie czy jest ciepło czy zimno i trzaskający mróz ryba jest. Nie raz doznałem tego szczęścia i na takiej rzece w zimowej scenerii wylądowałem i klenia, szczupaka, płoć, dużego leszcza a nawet sandacza.Woda tez inaczej pachnie. Jest jakby przefiltrowana to nie to co w jesieni gdzie płynie jej nurtem bardzo dużo śmieci. Kiedy zdecydujemy się na połów w zimowej rzece i mamy już wiedzę gdzie to proszę nie zapominać że należy nad jej brzegiem zachować się bardzo cicho. Osobiście wybieram się zawsze sam jak i na łodzi bo kiedy idę z kolega to wiem że tego spokoju niema. A więc zimowe wyprawy rzeczne na samotnika.
Całe piękno w zimowej rzece jest takie że jest bardzo czytelna odsłania swoje tajemnice jak nigdy nawet podczas wielkiego mrozu. Same łowiska są tak widoczne że już by chciało się tam zasiąść. Ale trzeba to znać. Więc gdzie szukać albo jak czytać by się nie zawieść. W zimie bardzo przyjaznym środowiskiem dla ryb są dołki lub przegłębienia tan przesiadują całą zimę i nie jest prawą że ryba zimowa pora się przemieszcza. Na ogół stoi. Lubi tez być zaraz za ostrym zakrętem rzeki bo tam znajduje dłuższe i głębsze koryto czy nawet tzw rynnę. Klenie i płocie bardzo lobią takie zakątki ale i i nie tylko one bo i lipienie kiedy mróz naprawdę dociska. W takich zimowych warunkach ryby są stłoczone we wszelkich możliwych miejscach aby tylko poczuć się bezpieczniej.
Bardzo często a tak właściwie prawie zawsze kryją się też przy a raczej za każdym przewężeniem rzeki bo nagle nurt zwalnia a i po jej obu stronach znajdują się głębsze miejsca. Tam osobiście zawsze łowię na przepływanke ale i można na koszyczek z gruntu ja jednak nie polecam by czynić to często a jeżeli już to na dopływach. Jak pisałem ja łowię na przepływanke a jeżeli mam miejsce dobre to i spławik stanie w miejscu ale wtedy pracuje nim by skusić do pobicia. Nie stoję tez w miejscu inaczej mówiąc łowię w marszu. Tak w marszu. Ryby są tu i tam dlatego bardzo dobrze jest zabrać tylko to co jest potrzebne a z mojego doświadczenia wiem że w mojej kamizelce zmieści się wszytko co mi potrzeba na te zimowe wypady.
A wiadereczko służy jako siedzenie i do noszenia zanęty ( w zanęcie jokery ) ale zanęty nie za dużo. Obławiam wszystkie zakątki a nawet na Wiśle pod stojącymi łodziami. To jest tak zwane przeze mnie połów aktywny. Więc powiem tak kiedy sobie spaceruję to tu i tam wrzucam spławik i kontroluje czy coś skubnie a skubnie na pewno bo kleń potrafi jeżeli tylko chodzimy cicho pobić zaraz po zatopieniu przynęty, nie raz miałem taki piękny kłopot i zatrzymuje się na takim łowisku nie dłużej jak około 30 min. i dalej. Kiedy Powiem Wam że najlepsza przynęta w zimie na klenia są bardzo paskudnie pachnące żółte sery jak i ciasto zrobione już w domy a to cisto to chleb bardzo dobrze ugnieciony z serem, czy kawałek parówki nikt nie uwierzy co ? A no to pech spróbuj a zobaczysz. ( dla spinningistów małe woblerki ) dla płoci i podobnym np jelca zawsze posiadam w specjalnym styropianowym pudełku pod pazuchą mam larwy ochotki ale i pinkę w kolorze pomarańczowym fluo. Nie zakładać za dużo czasami wystarcza dwie ochoteczki albo jedna pineczka na bardzo małym hczyku 18/20.
Zimowe obrazy zapraszają wody obdarowują i tylko od nas zależy czy potrafimy to wykorzystać.
Połamania
{fshare}