Znam zdanie pewnych kolegów po kiju, którzy na słowo leszcz dostają gorączki. Zawsze też pytałem sam siebie dlaczego ? Odpowiedź była zawsze jedna, bo taki śliski i kościsty, poważnie –kościsty. Potem na boku ryczałem ze śmiechu. No cóż, różne są gusta i guściki. Ja tam powiem tak, jak jest. Leszcz to piękna, smaczne i wdzięczna ryba. Potrafi nam wynagrodzić pobyt nad wodą. Moi koledzy i znajomi twierdzą nawet, że dlatego jest go tak dużo bo go wypuszczam. Śmieją się ze mnie że zawsze o leszczu powiem cos dobrego. Teraz tez powiem o tej rybce. Postaram się powiedzieć wszystko co wiem. A cos tam wiem, wierzcie mi, młodzieży, bo to dla Was. A może się przyda taka czy inna porada ? Kto to wie. Przekonacie się, że hol takiego leszcza 2 kg to już fascynująca sprawa a i pełne portki emocji a szczególnie kiedy łowimy go na bacika. By złowić jednak leszcza też trzeba użyć swojego sposobu a każdy z nas, wędkarzy ma swoje. Wiem to. Widzę jak to robią inni, nie tak jak ja ale inaczej. Trudno tez któryś z nich postawić na cokole, jednak ja osobiście zawsze i tylko łowię na spławik. Mam tez takie jeziorko a raczej zalewik i tam szlifuje formę by jeszcze cos tam ulepszyć. Tak też zrobię i teraz, zacznę i skończę na spławiku i z łodzi.
Kto ma łódź ten wie że 2 kotwice to niezbędna rzecz. Trzeba tez wiedzieć jak zakotwiczyć taką łódź a szczególnie kiedy to jest wiatr. To nie takie proste proszę mi zaufać bo zdarza się że przy wietrze łódź może się nam przesunąć a kiedy przesunie się rufa czy dziobem o kawałek wtedy miejsce gdzie mamy zanęcone tam gdzie wrzucaliśmy zestaw znalazło się nagle o kilka m w prawo czy lewo. Ktoś powie że to łatwe bo ustawie łódź dziobem do wiatru i już. Pamiętajcie jednak ze na większych zbiornikach czy jeziorach wiatr zmienia swój kierunek bardzo często i ten zmieniający się wiatr ma to do siebie że jest w porywach silniejszy. A więc kotwice muszą być na tyle ciężkie by utrzymały ten podwiewany ciężar. Jak kotwiczyć. Jeżeli już sprawdziliśmy wszystko i postanowiliśmy zakotwiczyć to zawsze robimy to od dziobu. Gdzie zostawiamy Linke na całej długości a rufa kierujemy się na upatrzone łowisko i tam opuszczamy linę z kotwica i dajemy trochę luzu, nie za dużo a następnie zaciągamy linkę dziobową tak aż obie znajda się w linii prostej .
Przyznam się szczerze, że wiatru silnego nie lubię bo znosi nie tylko łódź ale i zestaw. Może padać deszcz ale jak jest wiatr to zmykam. Polecam więc wypływach kiedy jest spokojnie lub też lekki wiaterek. Czasami pytają mnie koledzy tak; a co Ty tam robisz, tam przecież nie ma ryby. Hm, dziwię się bo jeżeli nie zna się zbiornika to dlaczego takie pytania. Siedzi na brzegu i wyciąga –jak sam mówi jeden z drugim te żyletki to i skąd ma wiedzieć czy tam ryba jest. Pewnie myli ich to że ja nie zabieram ryby w ogóle. No, czasami sobie jedną czy dwie przyniosę i zjem A leszczy takich jak łowią z brzegu po około 25 cm to już lepiej nie mówić ale zmielą i kulki zjedzą Na zdrowie. Jedni tez uważają że stanie łodzią zbyt blisko łowiska to jest nie dobrze. Nic bardziej błędnego. Pamiętam jak dziś kiedy to, a nie wiem jakim cudem w łowisku nie miałem brań. Zdarza się o czym wszyscy wiedzą. Kiedy ściągałem zestaw na chwile cos tam musiałem zrobić na łodzi pozostawiłem go i zanurzył się około trzech metrów od łodzi i kiedy spławik zaczynał stawać nagle wyrósł ponad wodę przyciąłem i okazało ze jest leszcz. Duży leszcz.. Rozłożyłem bata 8 m i to w zupełności wystarczyło. Od tej pory łowię blisko łodzi. Pomimo ze łowię zawsze na głębokości od 6,5m do około 7,5m. To spora głębokość. I spore ryby. Jeżeli chodzi o sprzęt zabieram zawsze ze sobą co najmniej cztery kijki. Dwa do połowu odległościowego 4,20m i dwa baty. 7m i 8m Czasami tez jeden do połowu na żywca jak i kijek spinningowy. Bo gdzie jest zgromadzone stado tam zawsze znajdzie się chętny, przywołany ruchem ryb szczupak, sandacz czy sum. Masz brania i nagle cisza. Nic. No to wtedy ściągam spławik i zakładam żywca i okazuje się że jest przyłów, i to piękny przyłów. Co do spławików to na otwartych jeziorach tylko łowię na waglery. To znakomite spławiki, najlepsze, idealne. Na bacie mam stare poczciwe bombki. Rzeczne.
Opisze teraz jak wygląda mój zestaw na kijku odległościowym i na bacie. Do połowu na odległościówkę zawsze używam tylko jednego ciężarka, oliwki. I jedna mała srucinę by spławik nie schodzili poniżej pewnego punktu gdzie przy wyrzucie mógłby się zawiesić na żyłce głównej. Zdarza się nie raz ze się zawiesi kiedy mamy go zbyt blisko przyponu. Po drugie chodzi o to by zestaw schodził szybko na dno co nie jest wskazane przy połowie na bata. Na bacika łowię jak by nie jeden powiedział z opadu. No tak to wygląda. A zestawy tak jak poniżej. Narysuję specjalnie grubszą linią.
Oczywiście to są spławiki o większej wyporności. A ile to znaczy większa wyporność. No na pewnie nie tak jak przy Bolonce ale czasami zdarza mi się założyć Nawe 10 gr. ale do odległosciówki natomiast do bata nie więcej jak 4 gr. Ma to znaczenie również w obciążeniu by postawić spławik tak by był na tyle widoczny aby zauważyć branie. Ty che położyć nacisk aby na bata zakładać śruciny a nie oliwki na tak zwany garniturek. Ich ciężar musi być rozstawiamy równomiernie. W jednakowej odległości albo tez w różnych gramaturach jednak tu śruciny zakładamy zawsze o połowę w mniejszej odległości. Jak na rysunku poniżej..
Co do żyłki to jak wiadomo mamy dzisiaj wybór co nie miara, jak to mówią do koloru i wyboru. Osobiście używam tylko Sufixa bo świetnie współpracują z kijkiem i wędkarzem. Lekko się rozciągają co daje dodatkowy efekt pewności. Wymiary to dla odległościowego kija do 0,16 i nie przekraczam tej wartości. Przypony zawsze o 2 setki mniej. Na żyłkę zawsze zakładam stoper nitkowy. Przy zakupie pamiętajcie by nie brać tych o grubszej średnicy bo oczka w kijku są na prawdę małe.
Przypon to zależy od tego czy ryba pobiera dobrze czy od niechcenia. Można ja zmusić do współpracy. Ale o tym dalej. Ja przypony robie na łodzi. Jak to mówią od zaraz. Nie mam robionych wcześniej bo te które leża zawsze tam w jakiś sposób wysychają i żyłka traci swoje wartości. Mam na rolce w woreczku foliowym i chronię przed światłem. Nie raz widziałem jak wędkarz obok siebie na trawie ma paletę przyponów i jeszcze na słońcu. Potem ma do producenta złość bo ryba zerwała. No cóż tako to prawda. Przypon można zrobić bardzo szybko. Polecam by nie robić więcej na zapas to nie dobry zwyczaj, no ale cóż ja mogę, tylko ostrzec. Co innego na zawody, chociaż nie jedne wygrałem a tez zapasu nigdy nie miałem. Co do wiązania to nie kombinujcie i nie bawcie się w jakieś nowości bo tak jak mówią co stare to dobre. Ja przypony wiążę bardzo prosto o tak.
A haczyki tak jak to mój ojciec kiedyś wiązał tak i ja do tej pory to robie i nie mam kłopotu. Kupuje zawsze do połowu leszcza druciaki. Są o różnych rozmiarach jak i grubościach drutu. Nie zawiodłem się.
Tak przygotowani siadamy do łodzi i na łowisko. Pamiętajcie ryba jest zawsze, kto mówi ze ryby niema ten kłamie. Dobre przygotowanie pozwoli Wam to udowodnić. O Żanetach i nęceniu już pisałem. A więc przysłowiowego połamania.
{fshare}