Czy słusznie? Wprowadzony zakaz podrywki gdzie uznano ją za narzędzie rybackie spowodował wielki szum wokół całej sprawy
oraz bunt gdzie padało wiele słów treści "dlaczego", "co komu to przeszkadzało”, "znów Minister ma nas w…” itd...
Nawet posiadanie podrywki w swoim gospodarstwie domowym zakrawało na akt przestępczy, nie wspomnę o posiadaniu jej będąc nad wodą. Przez Strażników PSR, Policję, Straż Leśną i Graniczną tak to było traktowane, gdzie w konsekwencji wszyscy opozycjoniści usiedli na pupach i sprawa zamknięta….
Ponowne wprowadzenie podrywki nie nastąpiło pod naciskiem mnogiego opozycyjnego grona wędkarzy i gdyby nie pewien fakt zapewne nigdy nie byłoby wprowadzone.
Bez względu na to jak zapatrujemy się na nasze (Polski) wejście do Unii Europejskiej i bez względu na nasze przekonania polityczne i inne zapatrywania nasz kraj w tej Unii jest i musi wprowadzać w życie ustalone dyrektywy.
Nie wszystkie z nich to gniot polityczno-społeczny bo i takie są, lecz przykładów obecnie nie będę podawał bo co najmniej połowicznie odejdziemy od zagadnienia. Wiele z nich ( tych dyrektyw) ma poważne podstawy aby wreszcie zostały wprowadzone szkoda tylko, że tak późno.
Nowelizacja Ustawy o Rybactwie Śródlądowym (Dz.U. z 2010 r. Nr 200, poz. 1322) również nie była kaprysem naszych „cudownych rządzących” tylko wymogiem który stał na drodze wprowadzenia Unijnych dyrektyw. Kiedy znowelizowano ustawę wtedy należało zmienić nasze przepisy RAPR które całkowicie były odmienne, nie było ich wcale, lub były błędnie interpretowane. Nie uważam jednak że zapis ten jest doskonały ale na pewno lepszy niż poprzedni.
Wracając do zagadnienia podrywki.
Problem istniejący w naszym kraju to między innymi fakt pojawiania się tak zwanych nie kontrolowanych zarybień poprzez wpuszczanie do wody ryb pochodzących z innego zbiornika, niejednokrotnie obtartych, chorych gdzie ich kondycja nie jest nikomu znana.
Tak właśnie robią wędkarze którzy po zakończeniu połowu zwracają wolność swoim pozostałym „żywcom” kupionym w sklepach wędkarskich gdzie ryby te w większości przypadków przetrzymywane są w warunkach poniżej wszelkiej krytyki.
Nowe dyrektywy Unijne oraz opisana prze chwilą sytuacja zmusiła logicznie myśląc wprowadzenie zapisu w Ustawie o przywróceniu podrywki, tylko jak ustanowić prawo jej używania żeby nie być sprzecznym z zapisami dyrektyw Unii Europejskiej. Wymyślono i napisano, uważam że w dość logiczny sposób załatwioną tę sprawę. W takiej sytuacji nie można było jak to wspomniał Kolega Jurek nie wprowadzać jej wcale (przepisu) aby nie powodować przy okazji niepotrzebnych konfliktów nad wodą.
Migrację ryb z jednego zbiornika do drugiego należało uniemożliwić czym dowodzi możliwość używania podrywki.
Aby jednak poławiane tą metodą ryby (podrywka) nie trafiały do sklepów wędkarskich ani też przez wędkarza je poławianego nie trafiły do innej wody został wprowadzony obowiązek używania jej tylko i wyłącznie do połowu ryb typu „żywiec” z tego samego zbiornika na którym planujemy złowić drapieżnika. Gdzie w konsekwencji zerwania się rybki lub wypuszczenia nadmiaru tych ryb po zakończonym połowie wracają znów do środowiska z którego pochodzą nie ryzykując w ten sposób przeniesienia różnych chorób do danej wody.
Wprowadzono więc obowiązek przy posiadaniu podrywki, posiadania również co logicznie możemy odczytać studiując Ustawę rozłożonej wędki „żywcówki” przy pomocy której oraz poławianego na podrywkę „ żywca” będziemy łowić drapieżniki.
Ktoś może uznać ten zapis jako gniot inny tak jak na przykład ja stwierdzi, że to był jedyny sensowny sposób na rozwiązanie co by nie ukrywać nie łatwej sytuacji.
Na koniec powiem tyle, póki co nie poławiam ryb metodą na „żywca” choć może kiedyś spróbuję, jak na razie nie muszę uczestniczyć w przyczynianiu się do zadawania rybom dodatkowych cierpień i teoretycznie na dzień dzisiejszy zapis ten oraz używanie podrywki mnie nie dotyczy.
Jednak dla wędkarzy którzy poławiają tą metodą ryby drapieżne i nie mają na celu nic innego jak połów zgodny z RAPR są wędkarzami przestrzegającymi przepisów, zapis Ustawy oraz RAPR-u w żaden sposób nie powinien utrudnić im uprawiania swojego hobby.
W jakikolwiek logiczny sposób tę sytuację rozwiązać należało i uważam, e obecny zapis jest bardzo dobrym i przemyślanym rozwiązaniem. Przykry jest jednak fakt, że puki co do dnia dzisiejszego nie widzę opublikowanego rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi do znowelizowanej ustawy o Rybactwie Śródlądowym (Dz.U. z 2010 r. Nr 200, poz. 1322).
Gdzie obecnie nie ma podstaw do używania podrywki ani do karania za jej posiadanie… kolejny absurd! Obecna sytuacja jak najbardziej będzie powodować konflikty nad wodą.
Norbert (norbiko) Stolarczyk