Dziś chciałem przypomnieć przez niektórych zapomniana przynętę – spinnerbait a raczej jego krajową odmianę.
Oryginalne amerykańskie miały druciany stelaż wtopiony w ołowianą główkę z hakiem, ozdobiony dodatkowo gumowymi frędzlami lub piórami.Niestety gumowe frędzle z czasem sklejały się a część odpadała. Nie można było zmienić wtopionej na stałe główki , można było tylko dorobić dekorację. Spinnerbaity amerykańskie, w przeciwieństwie do naszych, często były uzbrojone w 2 obracające się listki.
W naszym kraju najczęściej kupuje się same druciane stelaże, uzbrojone w 1 listek i zakończone agrafką, do której przyczepić można większość gum na główce jigowej.
Oczywiście pomysłowi Polacy zaczęli stosować wszystkie dostępne listki (indiana, aglia, comet, long, colorado i inne w tym karbowane), urozmaicając falę akustyczną generowaną przez wirującą część przynęty. Także gama przynęt podczepianych do agrafki jest u nas szeroka choć dominują przynęty gumowe.
Przynęta ta pracuje praktycznie zawsze. Zarówno przy zwijaniu żyłki, opadaniu na żyłce naprężonej czy luźnej i podszarpywaniu wędziskiem do góry. Jedynie przyczepienie się glonów do listka (szczególnie krętlika) powoduje, że przynęta przestaje pracować. Odległość rzutu i prędkość opadania zwiększam, zakładając większą główkę a zmniejszam opadanie zakładając lżejszą. Należy jednak uważać aby nie przesadzić z lekkością główki bo wtedy będzie miał tendencję do wykładania się na bok przy szybszym prowadzeniu. Można też kombinować z różnymi listkami. Podobnie jak przy obrotówkach, szerszy – przynęta płynie wolniej, opada wolniej, szybciej nurt rzeczny wyciąga ją do góry, węższy listek – spinnerbajt pracuje szybciej, szybciej opada i lepiej trzyma się nurtu.
Węższe listki polecam do łowienia w rzece oraz do łowienia sandaczy. Spinnerbait pracuje dłużej od obrotówki i woblera (startuje od razu) i potrafi opadać wolniej niż twister na bocznym troku. Mniejsze rozmiary stosuję na okonia i ryby karpiowate. Okonie atakują je chętniej niż obrotówki. Szczególnie przydają się do obławiania zatopionych drzew (nawet w poprzek zatopionych konarów).Z karpiowatych najczęściej trafiają się leszcze, płotki, wzdręgi. Przy zastosowaniu mniejszego haczyka i ogonka od twistera pewnie weźmie jeszcze ukleja ale lepiej bierze na sztuczną muchę. Próbowałem też na nie łowić pstrągi, nawet nieźle brały choć zdarzały się kłopoty z zacięciem na pojedynczy haczyk a nie próbowałem zbrojenia z kotwiczką.
Większe rozmiary stosuję na szczupaki i sandacze. W przypadku szczupaków dodatkową zaletą jest to że zęby szczupaka są trochę dalej od żyłki niż przy łowieniu na gołego twistera lub rippera. Często łowiąc okonie przyłowem są szczupaki i jeszcze nigdy nie odcięły mi spinnerbajta. Ciekawostką jest fakt, że atakują nawet najmniejsze spinnerbajty. Kiedyś przy połowie okoni na najmniejszą z tych przynęt z calowym twisterem, żyłka 0,16 bez przyponu wyholowałem szczupaka 73 cm 2,73 kg .
Przynęta ta sprawdza się również w rzekach tylko wtedy stosuję większą główkę lub dociążenie przed przynętą. Przy połowie sandaczy stosuję mniejsze listki typu long, żeby głębiej poprowadzić przynętę i większe obciążenie twisterów lub ripperów. Czasem sandacze potrzebują łagodnego opadu lub silniejszej fali akustycznej i wtedy spinnerbajt jest strzałem w dziesiątkę. W przypadku połowu w mętnej wodzie, gdzie słabo widać przynętę typu twister czy ripper, praca listka dodatkowo pobudza ryby, zwiększając ilość brań.
Kolejną zaletą jest to, że jest mniej czepliwy od innych przynęt. Po pierwsze gumy zbrojone są zazwyczaj pojedynczym hakiem, po drugie w przeszkodę najpierw uderza druciany stelaż i często odbija się od przeszkody nie zahaczając się. Przydaje się to gdy obławiamy zwalone drzewa, trzcinowiska lub miejsca kamieniste. W małych rzekach nizinnych, gdzie w lato rdestnice rosną aż do powierzchni wody, łatwo można poprowadzić spinnerbajta tuż przy powierzchni, wyciągając z zielska przyczajone szczupaki. Podobnie dzieje się na płytkich jeziorach. Można też wpuszczać taką przynętę w oczka między rdestnicami zarówno na rzece jak i jeziorze oraz obławiać miejsca gdzie rosną grzybienie i grążele. Można też stosować głowki z antyzaczepem.
Spinnerbait przy prowadzeniu nie skręca żyłki jak robią to obrotówki, prawidłowo obciążony pracuje równo i bez komplikacji jak z niektórymi obrotówkami. Kolejną zaletą jest to że mając szczypce, trochę dentalu, krętlik , listek i kółka łącznikowe, zrobimy go w domu w 3 minuty. Oczywiście nie ma przynęt idealnych. Przy dalekich rzutach uzbrojony twister poleci dalej sam niż doczepiony do spinnerbajta. Czasem też przy rzutach krętlik z agrafką zawija się na stelażu. Kolejnym problemem jest czyszczenie krętlika z glonów gdy łowimy w zarośniętych miejscach ale wtedy trzeba czyścić wszystkie przynęty. Uważam jednak że warto mieć kilka takich „drucików z listkiem” aby zastosować je tam, gdzie inne przynęty zawiodły lub gdzie nie da się poprowadzić naszych ulubionych przynęt. Zapraszam wszystkich do eksperymentowania.
Jacek Barczak „okonhel”