Berkley 1
Wielu spośród nas uczestniczy w spotkaniach integracyjnych organizowanych przez społeczności portali wędkarskich. Ja również w ostatnim czasie byłem uczestnikiem takiego zjazdu.

Obraz_139

Zostało wybrane miejsce, uzgodniony termin z uczestnikami zlotu i właścicielami agro, w którym  zlot miał się odbyć.
Jak pewnie większość z nas robi, miejsce zostało wybrane ze strony internetowej. 
Wynikało z niej, że warunki socjalne, woda oraz zupełne odludzie zapewnią przyjemne spędzenie czasu. Kilka osób miało do przejechania wiele kilometrów, czasem kilkaset. Po przybyciu na miejsce okazało się, że rzeczywistość delikatnie mówiąc nieco odbiega od oferty internetowej.
W związku z tym, że do domu daleko i zupełne odludzie, bez możliwości zmienienia miejsca postanowiliśmy zaryzykować i zostać (co potem okazało się błędem). Woda również nie zachwyciła. Ryby zupełnie nie żerowały. Co jestem w stanie zrozumieć, choć ekran echosondy wskazywał co innego. Od czasu do czasu pojedyncze ikonki ryb. 

Obraz_137

Łodzie wędkarskie dość sfatygowane bez możliwości zakotwiczenia (brak kotwic i linki do kotwicy), wiosła właściwie nie do pary. Mocno utrudniały poruszanie się łodzią po jeziorze. Brzegi w większości podmokłe i z pasem trzciny, co zupełnie wykluczało możliwość wędkowania z brzegu.

Przez tydzień złowiliśmy tylko kilka ryb. Żadne okazy. Na wodę staraliśmy się wychodzić przynajmniej dwa razy dziennie na długie godziny.
Efekt za każdym razem okazywał się mizerny. Raz czy dwa razy wieczorem siadaliśmy przy ognisku i gitarze na „nocne rozmowy”. Nie przeciągając zbytnio ich z powodu porannego wędkowania. Po kilku dniach rozjechaliśmy się do domów – nie, co zawiedzeni nie do końca spełnieni wędkarsko.

Obraz_138

Po powrocie, opisałem nasze spotkanie na jednym z wędkarskich portali. Mój tekst wywołał agresję niezidentyfikowanych Trolli. Domniemuję, że przez właścicieli lub ich bliskich znajomych pod zmienianymi nickami. Zostaliśmy oskarżeni o niebywałe burdy, pijaństwo, brak elementarnej kultury i przyzwoitego zachowania. Jednym słowem obrzucono nas błotem.
Tak najłatwiej, miast starać się o poprawienie wizerunku na przyszłość. Za świadczone wątpliwej jakości usługi zapłaciliśmy po kilkaset złotych. Myślę, że jak ktoś chce przyjmować gości (wędkarzy), to z czystej przyzwoitości powinien się postarać o zapewnienie dobrych warunków socjalno – wędkarskich. Informacja zamieszczana w Internecie powinna z grubsza pokrywać się z rzeczywistością. Bo inaczej wzajemne rozczarowania i pretensje będą wielkie.
Nie wystarczy tylko chcieć, trzeba jeszcze mieć pomysł jak zapewnić gościom miłe spędzenie pobytu. Tym bardziej, że za wszystkie usługi się płaci. Tak świat jest urządzony, że trzeba ponosić koszty swojej działalności. Nikt jak do tej pory nie wymyślił „perpetuum mobile”!
Mam poczucie, że zostałem oszukany.
Na pewno w to miejsce drugi raz nie pojadę, choć bardzo urokliwe. Nie zawsze oferty internetowe mogą być wcześniej zweryfikowane. Trudno polegać na opiniach zamieszczanych na ich stronach. Bywają nie rzetelne.
Zastanawiam się, jak potencjalny klient może się obronić przed nabiciem w butelkę.

Czy istnieją w Polsce jakieś instytucje kontrolujące oferty turystyczne?
Mam tu na myśli standard, czystość, wyposażenie itd. Oczywiście prawa rynku prędzej czy później zadziałają - eliminująco. Ale póki co, jest jak jest. Całe szczęście miejsc takich jest w Polsce coraz mniej.
Z roku na rok standard gospodarstw agro, pensjonatów i innych miejsc turystycznych się podnosi.
Z pożytkiem dla jednych i drugich.

Czego sobie i Wam życzę!

Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się