Penn Slammer III
Nadszedł lipiec – czas wakacji. Więcej białych żagli niż wody. Dzieciarnia z wrzaskiem biegająca po piaszczystej plaży, obok „ starsza młodzież „ zaparkowała w krzakach i rozpracowują już drugą dzisiejszego dnia zgrzewkę piwa. Woda gorąca, niemal gęsta. W przybrzeżnych trzcinach leżą puste butelki, opakowania po papierosach i inne „ skarby „. A nad tym wszystkim latają komary wielkie jak jaskółki... Eeee, bajora to nie dla mnie.....

ysy2Wakacyjna Wisła tętni życiem, jednak dopiero o zmroku ujawnia swe tajemnice. Po zachodzie słońca oczkująca drobnica podchodzi pod brzegi, a za nią drapieżniki. W ostatnich barwach dnia, powierzchnię wody zmarszczy płetwa grzbietowa sandacza, tuż przy brzegu z impetem uderzy boleń, a w zupełnych ciemnościach przewali się sum.

Ale co ma zrobić wędkarz, który nie może nad wodą zostać do nocy? Czy skazany jest na łowienie płotek w brudnym bajorze? A może łapanie kiełbi i krąpi w rzece?

Ja wolne lipcowo – sierpniowe dni poświęcam na tropienie Bursztynowej Księżniczki – brzany.

WYBÓR MIEJSCA

Brzany żerują w rynnach z twardym dnem. Jeżeli znajdziemy takie miejsce o głębokości powyżej dwóch metrów, a na dnie będą leżały kamienie – to już połowa sukcesu. Nie przejmujmy się tym, że nurt w takich miejscach jest bardzo silny,bo na stojącej wodzie brzany raczej nie złapiemy.

Nasze zestawy zarzucić też możemy w pobliżu podmytych, gliniastych burt na zakrętach rzek. W takich miejscach na dnie kamieni nie będzie, jednak często trafimy na zatopione drzewa. Prosta zasada – to co na brzegu, to samo w wodzie.

Trzecią miejscówką są napływy główek. Jest to chyba najtrudniejsze z wymienionych łowisk. Nurt zdecydowanie przyspiesza, a dno usiane jest kamieniami, patykami i pozostałościami starej faszyny. Często jednak szczyty główek okupowane są przez innych wędkarzy, zarówno gruntowców jak i spiningistów. Ich uwaga skierowana jest przeważnie na zapływową stronę ostrogi i okolice warkocza.

Ja najczęściej decyduję się na rynny ciągnące się wzdłuż brzegu. Takie miejsca odstraszają innych wędkarzy. Bardzo silny nurt i sporo zaczepów nie ułatwiają wędkowania. Na pierwszy rzut oka tzw. prostki są nieatrakcyjne wędkarsko, jednak potrafią miło zaskoczyć.

SPRZĘT

Kompletując sprzęt, musimy cały czas pamiętać z jaką rybą mamy zamiar się spotkać. Brzany są jednymi z najsilniejszych ryb zamieszkujących nasze wody. Tu nie ma miejsca na fuszerkę i przypadkowy sprzęt. Wędzisko o długości 4-5 metrów i ciężarze wyrzutu nawet do 150-200 gram nie będzie przesadą. Mocny kołowrotek ( pamiętajcie, że ważniejszy niż ilość łożysk jest całkowity brak plastiku w konstrukcji kołowrotka ) z precyzyjnym hamulcem, który pomieści 150 metrów dobrej żyłki 0,30 – 0,35mm. Dlaczego nie plecionka? Żyłka jest bardziej rozciągliwa, przez co „ wybacza „ więcej błędów podczas holu, ponadto jest odporniejsza na przetarcia – a łowimy w pobliżu kamieni. Kiedyś stosowałem plecionkę, jednak nawet po niezbyt silnym zacięciu zdarzało się, że wyciągałem całkowicie wyprostowany haczyk. Przypony nie dłuższe niż 40 cm wiążę z żyłki 0.25 – 0,30mm. Przy dłuższych przyponach, przynęta czasem „ fruwa „ nad dnem. Hak musi być spory i mocny, polecam modele karpiowe z krótkim trzonkiem. Do ciężkiej gruntówki nie zakładam koszyczków zanętowych, ponieważ łatwiej łapią zaczepy niż zwykłe, płaskie ciężarki montowane przelotowo. Polecam zaopatrzyć się w obciążenia 100, 150, 200 oraz nawet 250 gram. Do tego stara i sprawdzona sprężyna zanętowa.

Łowiąc ciężką gruntówką, musimy zaopatrzyć się też w solidne podpórki pod nasze wędziska. Nie mogą to być tzw. „ okraczki „ stosowane do drgającej szczytówki. Duża i silna brzana po prostu wciągnie wędkę do wody. Ja zespawałem podpórki z prętów zbrojeniowych – są ciężkie i nieporęczne, ale nawet sum nie powinien jej wyrwać z ziemi. Podobne modele można kupić w wielu sklepach wędkarskich.

ZANĘTY I PRZYNĘTY

Do zwykłej kupnej zanęty ( przeważnie stosuję zanętę leszczową, ale może być każda inna ) dodaję sporą ilość płatków owsianych w celu jej sklejenia. Można też zastosować zanęty przeznaczone do łowienia w rzece, które już w swoim składzie mają substancje klejące i dociążające. Żeby uatrakcyjnić mieszankę, dodaję kukurydzę konserwową lub gotowany groch i czasem białe robaki lub pocięte rosówki. Jako przynętę stosuję białe robaki, rosówki, kukurydzę oraz oczywiście żółty ser, który kroję w kostki 1,5cm X 1,5 cm.

ysy

ŁOWY

Zestaw zarzucam płynnym ruchem kilka lub kilkanaście metrów w po skosie w dół rzeki, po czym zamykam kabłąk kołowrotka i czekam aż ciężarek dojdzie do dna. Następnie nie luzując żyłki ustawiam wędkę na podpórce. Dobrze dobrane obciążenie zestawu nie pozwoli, aby nurt wcisnął naszą przynętę w kamienie leżące blisko brzegu.
Ciężarek może się trochę przesunąć, ale musi utrzymać zestaw w nurcie. Kiedyś nie stosowałem dzwoneczków, jednak od dwóch lat zakładam je na szczytówki. Jak co chwilę mamy brania, to wędkarz jest skoncentrowany.
Ale jak nastawiamy się na dużą rybę i przez kilka godzin nie ma brania, nasz wzrok bezwiednie ucieka, a to na żerujące pomiędzy kamieniami malutkie kleniki, a to na innych wędkarzy lub po prostu w gazetę. Pamiętajmy jednak, że duża ryba nie dzwoni. Branie dużej brzany jest mocne i zdecydowane ale płynne. Szczytówka jednostajnie coraz bardziej się ugina – tak jakby o żyłkę zaczepiła przepływająca gałąź. Dopiero po kilku sekundach, gdy wędka jest już mocno wygięta usłyszymy dzwonek. Inaczej wyglądają brania ryb, które mogą stać się naszym przypadkowym przyłowem, czyli leszczy, krąpi, jazi i kleni.

Szczytówka drga energicznie, a dzwonek słychać w promieniu stu metrów. Sam hol brzany jest niezwykle emocjonujący, ale jeżeli dobrze się do niego przygotujemy ( czyt. mamy sprzęt brzanowy ) nie powinniśmy ponieść klęski. Bursztynowe Księżniczki walczą długo i zaciekle, ciężko je podnieść z dna i wyprowadzić z nurtu. Gdy holowaną brzanę podciągniemy pod powierzchnię, w spokoju przygotujmy podbierak. Hol już nie potrwa długo.

A gdy nadchodzi wieczór, czas zapolować na suma lub sandacza. Ale to już temat na zupełnie inną opowieść.....

Na koniec życzę wszystkim udanych łowów i zachęcam do wypuszczania złowionych brzan. Jej mięso nie jest smaczne i nie będzie ona wykwintnym daniem. Zwróćmy ją Rzece – w końcu to jest dom Bursztynowej Księżniczki.

Kamil "Łysy Wąż" Walicki


Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się