Kilka ton martwych ryb wartych kilkaset tysięcy złotych odkryli wędkarze w Białej Tarnowskiej. Zniweczone zostały długoletnie zabiegi ekologów o oczyszczenie rzeki. Trucicieli poszukuje policja. Grozi im do pięciu lat więzienia
Ryby pływające brzuchami do góry zobaczyli wędkarze, gdy 3 maja wybrali się nad Białą Tarnowską w rejonie dzielnicy Mościce w Tarnowie.
Ignacy Piskorski, prezes tarnowskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego, zaalarmował Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, Państwową Straż Rybacką i policję. Na miejscu pojawili się też ekolodzy z organizacji WWF Polska.Straty: kilkaset tysięcy złotych
- Śnięte ryby to głównie świnki, klenie i brzany. Większość odbywała właśnie tarło - relacjonuje Mateusz Przebięda z WWF Polska. - Na dnie oraz głazach w korycie rzeki spoczywają okazy o długości od 30 do 50 cm, natomiast mniejsze ryby spłynęły z nurtem. Tylko w jednym miejscu można było zaobserwować śnięte ryby o masie około pół tony. A kolejne sztuki spływały na bieżąco rzeką. Straty można więc szacować na kilka ton. Skażenie bez wątpienia wpłynęło negatywnie także na inne organizmy wodne, w tym chronione gatunki zwierząt, takie jak skójka gruboskorupowa i kumak górski - ocenia. I dodaje, że katastrofa zniweczyła długoletnie i skuteczne zabiegi o oczyszczenie tego fragmentu rzeki. Obecność skójki gruboskorupowej (gatunek małża) jest bowiem odbierana jako wskaźnik czystości wody.
Wędkarze z PZW Tarnów straty szacują na kilkaset tysięcy złotych.
Podejrzenie padło na pobliską oczyszczalnię
- Tuż obok miejsca, gdzie odkryto martwe ryby, znajduje się oczyszczalnia ścieków. Domyślamy się, że to jej praca mogła zatruć rzekę. 2 maja przez Tarnów przeszła wielka ulewa. Możliwe, że wtedy dokonano niekontrolowanego zrzutu ścieków wprost do rzeki - uważa jeden z wędkarzy, który znalazł śnięte ryby.
W piątek w tarnowskiej oczyszczalni ścieków nikt oficjalnie nie chciał wypowiadać się na ten temat. Pracownicy zapewniali jednak, że nie było żadnych zrzutów ścieków ani awarii maszynerii.
Trucicieli szuka policja. - Sprawę zakwalifikowaliśmy jako zniszczenie sieci zwierząt w znacznych rozmiarach. Wyjaśnianiem zajmują się policjanci specjalizujący się w przestępstwach gospodarczych. Przesłuchani zostali już pracownicy oczyszczalni, sprawdzamy też, czy jakiś inny okoliczny zakład mógł zatruć rzekę. Do 10 maja powinniśmy poznać wyniki badań próbek pobranych z Białej Tarnowskiej, wtedy będziemy mogli powiedzieć coś więcej o przyczynach śmierci ryb - informuje Michał Kondzior z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Za takie przestępstwo grozi do pięciu lat więzienia.
Biała Tarnowska to duma ekologów
Biała Tarnowska to pierwszy dopływ Dunajca, na którym za prawie 19 mln zł niwelowane są zapory, po to, by ryby znów mogły swobodnie pływać. Inżynierowie wodni, przyrodnicy i ekolodzy zaczęli współpracować, by nie dopuścić do degradacji rzeki. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie, Instytut Ochrony Przyrody PAN i WWF Polska prowadzą wspólny projekt na rzecz udrożnienia korytarza ekologicznego doliny rzeki Biała Tarnowska.
- Budowane w korytach rzek stopnie zaburzają cykl życia organizmów wodnych, zwłaszcza tych odbywających dalekie wędrówki, np. łososi. Postanowiliśmy temu przeciwdziałać - tłumaczy Paweł Średziński z WWF Polska.
W ramach projektu zaplanowano przebudowę czterech stopni wodnych Białej Tarnowskiej, tak by ryby mogły swobodnie przez nie przepływać. W celu zarybienia Białej Tarnowskiej ustalony został historyczny genotyp łososia. Wyznaczono też nadrzeczne tereny, na których zostaną odnowione lasy łęgowe.
- Nasz projekt realizowany w Białej Tarnowskiej uznaliśmy za wzór do naśladowania w miejscach, gdzie wskutek ingerencji człowieka rzeki i ich doliny utraciły część swoich funkcji przyrodniczych. Zakładaliśmy, że będzie to przykład kompleksowego podchodzenia do ochrony wód, a także współpracy różnych instytucji przy realizacji celów służących przyrodzie i ludziom - informuje Piotr Nieznański z WWF Polska.
Mimo zatrucia WWF nie zamierza wycofać się ze swoich działań.
- Do skażenia doszło w dolnym biegu rzeki, a prace prowadzone są głównie w jej środkowym i górnym biegu - wyjaśnia Mateusz Przebięda z WWF Polska. - Oby zatrucie nie wpłynęło na te odcinki - ma nadzieję.
źródło: gazeta.pl