Prawie trzy tony śniętych ryb wyłowiły z Zalewu Przeczycko-Siewierskiego i zutylizowały ekipy wyznaczone przez Zarząd Polskiego Okręgowego Związku Wędkarskiego, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej i Koło Wędkarskie z Siewierza.
Masowy pomór leszczy to niejedyna klęska w tym miejscu. Każdy, kto był tam ostatnio, z pewnością to odczuł. Dosłownie. Bo nad zalewem po prostu śmierdzi.
Dlaczego ryby zdychają? Okazało się, że leszcze zaraziły się tasiemcem, którego zapłodnione jaja trafiają wraz z odchodami ptaków do wody. Potwierdził to powiatowy lekarz weterynarii.
Czy istnieje ryzyko, że pasożytem mogą zarazić się też ludzie, których, szczególnie latem, sporo wypoczywa w tym miejscu? Wędkarze zapewniają, że nie. Również w piśmie od Grażyny Matusz, powiatowego lekarza weterynarii w Będzinie, możemy przeczytać, że tasiemiec znajdujący się w jamie brzusznej ryby nie jest inwazyjny dla człowieka.
Na razie najskuteczniejszym sposobem na pozbycie się pasożyta jest usunięcie ryb i wpuszczenie do zbiornika innego gatunku, np. szczupaka, który nie jest pośrednim żywicielem tasiemca Ligula intestinalis.
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach - bo to on jest odpowiedzialny za zbiornik wodny w Mierzę-cicach - ustawił tabliczki o zakazie kąpieli. Według wójta gminy Mierzęcice, na terenie którego znajduje się część zalewu, to zdecydowanie za mało.
- Niestety problem w tym, że gmina nie jest właścicielem zbiornika. Zwróciłem się o pomoc do Polskiego Związku Wędkarskiego, do wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, do sanepidu, powiatowego lekarza weterynarii. Gmina także sfinansowała badania wody przez sanepid. Ale problem ciągle istnieje. Nie wystarczy ustawić tabliczki, bo dzięki temu problem nie zniknie. Mam wrażenie, że zostaliśmy sami na polu bitwy - mówi rozżalony Grzegorz Podlejski, wójt gminy Mierzęcice.
Tabliczki o zakazie kąpieli w cuchnącym zalewie RZGW umieścił na wyraźne żądanie powiatowego inspektora sanitarnego w Dąbrowie Górniczej.
- Za całość prowadzonej gospodarki rybackiej na zbiorniku "Przeczyce" odpowiada użytkownik, czyli Okręg Polskiego Związku Wędkarskiego w Katowicach - tłumaczy Stanisław Gruszczyński, zastępca dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach.
- Śnięcie ryb nastąpiło z powodów naturalnych, na skutek porażenia populacji pasożytem. Pracownicy RZGW w Gliwicach (obsługa zbiornika) udzielali użytkownikowi pomocy w zbieraniu chorych ryb - dodaje.
Brzydki zapach rozkładających się ryb potęgowały sinice, które obficie zakwitły w zalewie. Jednak o katastrofie ekologicznej nie ma tu mowy.
- Otrzymaliśmy pismo od gminy Mierzęcice w sprawie śnięcia ryb, jednak sprawa nas nie dotyczy, chociażby z tego względu, że nie możemy nawet mówić tu o katastrofie ekologicznej ani skażeniu wody, co mogłoby zagrażać ludziom - mówi Anna Wrześniak, wojewódzki inspektor ochrony środowiska.
Tasiemiec w rybie
Pasożyt nie zagraża człowiekowi. Ligula intestinalis to tasiemiec, który występuje w 30 proc. jezior, stawów w Polsce. Chorują głównie leszcze, które są żywicielem pośrednim. Tasiemiec przechodzi trzy fazy rozwoju. - W ciele ryby może osiągnąć nawet pół metra długości.
Po wypatroszeniu ryby od razu widać, co jest w środku. Nie wydaje mi się, żeby ktoś chciał zjeść taką rybę - tłumaczy Krzysztof Całka, lekarz weterynarii i kierownik Egzotarium w Sosnowcu
Źródło: slask.naszemiasto.pl