Sebile 1
- Samochody i motorówki ułatwią nam walkę z kłusownikami – mówi Edward Kurzyński, komendant społecznej straży rybackiej z powiatu międzyrzeckiego. (fot. Dariusz Brożek)
Sprzęt za prawie 300 tys. zł dostała społeczna straż rybacka z powiatu międzyrzeckiego. Dwa samochody, trzy łódki z lawetami, lornetki i noktowizja mają ułatwić walkę z przestępcami, którzy trzebią ryby w jeziorach i rzekach.
Strażnicy rybaccy ze Skwierzyny i Murzynowa rozbili ostatnio grupę z Trzebiszewa, która trzebiła ryby w Warcie. Pełne ręce roboty mają też ich koledzy z południowej części powiatu międzyrzeckiego. – Zatrzymaliśmy kłusowników, którzy przyjeżdżali do nas aż z okolic Wrocławia – opowiada Eugeniusz Swarcewicz z Pszczewa.

W powiecie międzyrzeckim jest 24 strażników rybackich. Działają w trzech grupach. I – jak zaznaczają – mają coraz więcej roboty.

- Pod opieką mamy kilkadziesiąt jezior oraz Wartę i Obrę. Powierzchnia tych akwenów ma prawie tysiąc siedemset hektarów. O skali kłusownictwa najlepiej świadczy fakt, że tylko w tym roku zdjęliśmy i zabezpieczyliśmy ponad 40 sieci oraz innych urządzeń używanych przez złodziei – wylicza Edward Kurzyński, komendant powiatowy straży rybackiej.

Wędkarze zaznaczają, że najwięcej szkód robią intruzi z Wielkopolski i Dolnego Śląska, którzy odławiają węgorze, szczupaki i kapie na przemysłową wręcz skalę. Używają do tego sieci i nawet prądu, po czym sprzedają swoje łupy właścicielom punktów gastronomicznych specjalizujących się w potrawach z ryb. Za nic mają okresy ochronne dla poszczególnych gatunków. – Szczupaki trzebią wczesną wiosną podczas tarła, kiedy ryby są osłabione. W niektórych miejscach można je wybierać z wody rękoma – opowiadał nam wczoraj jeden międzyrzeckich wędkarzy.

Kłusowniczy proceder kwitnie zwłaszcza w okolicach Międzyrzecza, Bledzewa i Przytocznej. Przestępcy są dobrze zorganizowani i wyposażeni. Mają terenowe samochody i motorówki, zazwyczaj działają pod osłoną nocy. Kłusują w objętym ochroną Pszczewskim Parku Krajobrazowym, a nawet na jez. Wielkim koło Trzciela, które jest ścisłym rezerwatem. Przed kilkoma dniami ich przewaga nad strażnikami stopniała jak śnieg w promieniach wiosennego słońca. – Dostaliśmy sprzęt za prawie trzysta tysięcy złotych. Teraz to my mamy techniczną przewagę nad złodziejami – cieszą się strażnicy.

Najnowszymi nabytkami straży są dwa samochody suzuki grand vitara, trzy motorówki z lawetami, noktowizory ułatwiające obserwację terenu w nocy i środki łączności. Oraz lornetki z wmontowanymi aparatami cyfrowymi, dzięki którym mogą robić doskonałe zdjęcia nawet z dużej odległości. I będą mieli dowody przestępstwa, jeśli sprawa trafi na wokandę. Nie pozwalają jednak sfotografować tego cacka. Dlaczego? – Lepiej, żeby kłusownicy nie wiedzieli, jak wyglądają – tłumaczy komendant.

Samochody i specjalistyczne wyposażenie kupił i przekazał społecznikom gorzowski oddział Polskiego Związku Wędkarskiego za pieniądze z unijnego programu rybackiego, które otrzymał za pośrednictwem działającej w powiecie grupy Obra-Warta. – Dostaliśmy 298 tysięcy złotych, co w stu procentach pokryło wydatki, dlatego nie musieliśmy dokładać to tego sprzętu nawet przysłowiowej złotówki. Wcześniej samochody i sprzęt otrzymali strażnicy z Sulęcina oraz Strzelec Krajeńskich i Drezdenka. Także w ich zakupie pomogły nam lokalne grupy rybackie, działające w tych powiatach. – mówi Kazimierz Szmid z biura zarządu PZW w Gorzowie Wlkp.

Strażnicy współpracują z policjantami, którzy wspierają ich podczas wielu akcji. – Dzięki nim udało się zatrzymać i rozliczyć wielu kłusowników – zaznacza sierż. sztab. Justyna Łętowska z międzyrzeckiej policji.

źródło: Gazeta Lubuska

Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się