Mitchell RTE
Rosyjska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie morderstwa po tym, jak uratowano dwóch wędkarzy, którzy przez trzy miesiące błądzili po jakuckiej tajdze. Istnieje podejrzenie, że zjedli swoich współtowarzyszy.

Czterej mężczyźni zaginęli w sierpniu w trakcie wyprawy wędkarskiej w niezamieszkane regiony Jakucji, rosyjskiej republiki położonej we wschodniej części Syberii. To jeden z najrzadziej zaludnionych regionów świata.

Po prawie czterech miesiącach ratownikom udało się odnaleźć dwóch z nich nieopodal rzeki Sutam, 250 kilometrów od najbliższej położonego miasta Neriungri.

Uratowani mężczyźni twierdzili, że pozostała dwójka oddzieliła się od nich i prawdopodobnie dalej żyje.

Mężczyźni, w wieku 35 i 37 lat, zapewniali, że przetrwali w wybudowanej przez siebie chacie dzięki pożywieniu, które udało im się zdobyć w tajdze.

Ale gdy śledczy, którzy przyjechali na miejsce z Jakucka, odnaleźli ślady szczątków ludzkich niedaleko obozowiska, wszczęto dochodzenie w sprawie o morderstwo.

"Fragmenty szczątków ludzkich ze znakami wskazującymi na drastyczną śmierć zostały zabezpieczone i przesłane do ekpertyzy" - oświadczyła miejscowa prokuratura.

Odnalezione zwłoki nie zostały na razie zidentyfikowane.

Jak podaje portal lifenews.ru mężczyźni uciekli ze szpitala, w którym znaleźli się z powodu licznych odmrożeń.

źródło: fakty.interia.pl

Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się