Ustawa mówi bowiem m.in., że różne kluby zrzeszają się w polskie związki sportowe. Tymczasem Aeroklub Polski, Liga Obrony Kraju oraz Polski Związek Wędkarski wciąż nie mają struktury związku - federacji lokalnych organizacji sportowych. Są nadal, jak za PRL, ogólnopolskimi monolitami - jednolitymi instytucjami z kierownictwem w Warszawie. Dlatego nierzadko działacze i sportowcy z mniejszych miejscowości chcą, by decydenci ze stołecznych central oddali w ich ręce część władzy.
Ministerstwo Sportu potwierdza, że trzy wielkie organizacje (np. PZW zrzesza 620 tys. osób) nie dostosowały przepisów wewnętrznych do wymogów prawa. Rzeczniczka resortu Katarzyna Kochaniak dodaje, iż MSiT "podejmie działania nadzorcze", co jednak wcale nie musi oznaczać cofnięcia organizacjom dotacji.
W Małopolsce przeciw molochom buntują się niektórzy wędkarze i paralotniarze. Np. w Wieliczce powstał Małopolski Związek Wędkarski (MZW).
- Koła terenowe w PZW nie mają osobowości prawnej. Centrala chce decydować w sprawach zarybiania i w innych kluczowych. Przedwojenny model, federacja niezależnych organizacji, był sprawiedliwszy. Komuniści zniszczyli to w latach 50. Powstał PZW, w którym biurokracja jest często ważniejsza od ryb i wód - mówi prezes MZW Paweł Chmiela.
Piotr Klimek, szef Stowarzyszenia Paralotniarzy Beskidu Wyspowego, dodaje, że monopol Aeroklubu Polskiego w sprawach sportów lotniczych ogranicza możliwości lokalnych organizacji. - Jeśli chcielibyśmy np. zorganizować zawody o wyższej randze, musielibyśmy we wszystkim słuchać działaczy aeroklubowych - stwierdza Piotr Klimek.
Zarząd Aeroklubu Polskiego nie odpowiedział na nasze pytania w sprawie dostosowania struktur do obowiązującego prawa. Centrale LOK i PZW bronią się argumentem, że ustawę o sporcie napisano pod dyktando wyczynowców i że nie pasuje do potrzeb organizacji o innym profilu. - Wyczynowym sportem zajmuje się w LOK ok. 400 modelarzy, a wszystkich członków jest 50 tys. LOK to głównie sport masowy i przedsięwzięcia pozasportowe. Wspólnie z AP i PZW próbujemy przekonać o tym resort sportu - informuje dyr. Włodzimierz Melion z biura Zarządu Głównego LOK.
Mirosław Cichy z PZW mówi: - Jednolita struktura służy interesom przyrody i wędkarzy. Narzucany przez ustawę model federacyjny utrudniłby pozasportowe zadania, ale też podniósłby koszty w terenowych jednostkach. Każdy z lokalnych klubów potrzebowałby przecież siedziby i personelu.
źródło: Dziennik Polski