Sprzęt do kłusowania ryb, zdjęty w ubiegłym roku z Biebrzy i jej dopływów, spalili na wielkim stosie strażnicy Biebrzańskiego Parku Narodowego (na zdjęciu, fot. A. Grygoruk). Spłonęło 311 sieci, kilkanaście żaków, buczy, kłomli, wierszy i innych urządzeń do kłusowania. Stos płonie co roku, od powstania Parku. Co roku, niestety, jest większy. Zwalczanie kłusownictwa nie przynosi efektów. „Kłusownicy są w swoim fachu wyspecjalizowani. Znają doskonale teren, bo są to ludzie miejscowi. Kradną ryby duże i małe, a także te, które mają tarło. W ich sieciach giną też zwierzęta. Wyrządzają duże szkody w środowisku”, mówi Kazimierz Kalinowski ze Straży Parku.
Największy Park w Polsce (Biebrza z dopływami liczy 300 km) ma zaledwie 10 strażników. Walka jest nierówna. Za kłusownictwo Kodeks karny przewiduje nawet 2 lata więzienia, ale nikt o orzeczeniu przez sąd takiej kary jeszcze nie słyszał. Z reguły kończy się na niewielkim mandacie i konfiskacie sieci.
źródło: grajewo24.pl