Berkley 2

temida"Ty rudy ch... gestapowcu" - powiedział wędkarz do funkcjonariusza Państwowej Straży Rybackiej. I choć został uznany za winnego znieważenia, to sąd podkreślił, że strażnicy także zachowali się niekulturalnie i nieprofesjonalnie.
Oprócz wędkarza za winną znieważenia funkcjonariuszy publicznych uznano również będącą z nim na biwaku kuratorkę społeczną, cieszącą się nieposzlakowaną opinią podczas 36 lat pracy. Kobieta powiedziała strażnikom, że zachowują się jak gestapowcy. Skradający się strażnicy Było tak: 20 września 2011 roku do obozowiska, w którym przebywali wędkarz i kuratorka, około godz. 20 podeszło trzech funkcjonariuszy Państwowej Straży Rybackiej. Kuratorka opisała to później w sądzie jako "zakradanie się".

- Powiedziałam im, że gdybym była tam sama, to dostałabym zawału. Usłyszałam, że skoro jestem tak słaba psychicznie, to nie powinnam na łowisko przyjeżdżać - opowiadała kobieta.

Zaznaczyła, że był to kolejny dzień ich biwaku i że każdego dnia byli kontrolowani przez straż rybacką. Ostatnim razem kontrola trwała do północy, czyli cztery godziny. Poszło o wędkę. Znajomy kuratorki miał wszystkie niezbędne dokumenty, ale strażnicy uznali, że łowi na trzy wędki, a nie na dwie, jak stanowią przepisy. Wędkarz z kolei tłumaczył, że posiada jedynie dwie wędki.

Bardzo drobiazgowa kontrola

Strażnicy przeszukali samochód wędkarza w poszukiwaniu nielegalnie złowionych ryb. Niczego nie znaleźli, nie chcieli jednak sporządzić protokołu z przeszukania samochodu. Nie chcieli również oddać wędkarzowi dokumentów, bo gdy odjeżdżali, ten stanął tak, by zablokować ich samochód. Wtedy strażnicy wyszli z samochodu, chwycili wędkarza pod ramiona i użyli gazu łzawiącego. Wędkarz zeznał również, że został kopnięty.

Podczas kontroli strażników dwa razy wzywano policję. Pierwszy raz wezwali ich sami strażnicy, którzy mimo okazanych im dokumentów chcieli potwierdzić tożsamość wędkarza. Za drugim razem policję wezwał wędkarz, by opowiedzieć, jak został potraktowany.

Po zdarzeniu strażnicy oskarżyli wędkarza i kuratorkę o znieważenie ich na służbie. Mężczyzna miał to zrobić, m.in. mówiąc, że są z gestapo, szarpać się podczas interwencji, a innego dnia pokazać im obelżywy gest. Kuratorkę również oskarżono o znieważenie poprzez przyrównanie strażników do gestapo.

Sąd skazuje, ale i krytykuje

Nyski sąd rejonowy, który zajmował się tą sprawą, uznał, że wędkarz i kuratorka są winni zarzucanych im czynów, argumentując, że "przyrównanie do gestapo musi być w polskich warunkach uznane za znieważające".

Jednocześnie sąd uznał, że zachowanie strażników przyczyniło się do całej sytuacji, dlatego postępowanie wobec oskarżonych umorzył.

Sąd zaznaczył, że zeznania strażników były nakierowane na to, by pogrążyć wędkarza i kuratorkę, oraz że ich interwencja - choć dotyczyła błahego powodu - trwała aż cztery godziny.

Sąd podkreślił również, że zachowanie strażników było nieprofesjonalne i niekulturalne.


źródło: gazeta.pl Opole

Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się