W ciągu 3 lat już kilkanaście razy znaleziono martwe ryby w pobliżu mostów Jagiellońskich we Wrocławiu, między śluzami Zacisze i Bartoszowice. Za każdym razem badano wodę w tym miejscu i... dotąd nie znaleziono przyczyny śnięcia ryb. - Sprawa jest bardzo zagadkowa - mówią zgodnie przedstawiciele Polskiego Związku Wędkarskiego, Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, straży rybackiej oraz strażacy.
Na miejsce zazwyczaj pierwsza przybywa straż pożarna. Tak było i w środę, kiedy ryby znaleziono w pobliżu mostów Jagiellońskich w basenie portowym stoczni Odra-Trans. - Przybyliśmy na miejsce, a zastęp chemiczny straży pożarnej zbadał wodę na obecność substancji ropopochodnej i jej nie znalazł. Sprawę przekazaliśmy Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska, który ma narzędzia by prowadzić dalsze badania wody – mówi rzecznik Komendy Miejskiej Straży Pożarnej Remigiusz Adamańczyk.
- To już nie pierwszy raz, a my nie wiemy, co się dzieje.
WIOŚ nie dostarcza nam żadnych ekspertyz, trudno stwierdzić, czemu ryby wypływają na powierzchnię. Straż pożarna nie jest od szukania przyczyn takiego zjawiska, a od szybkiego reagowania i usuwania zagrożeń, dlatego nic więcej nie jesteśmy w stanie w tej sprawie zrobić – dodaje Adamańczyk.
WIOŚ pobrała wczoraj próbki wody, ale badań jeszcze nie wykonano. Naczelnik Wydziału Inspekcji WIOŚ Maria Siwiak tłumaczy, że potrzeba na to 10 dni. Wylicza, że do śnięcia ryb dochodziło też w dniach 1-9 września, a jedno z większych miało miejsce na przełomie lipca i sierpnia ubiegłego roku. Wtedy wyłowiono kilka ton ryb ze śluzy na Zaciszu, a wczoraj jak szacowali strażacy, wypłynęło ich 200-300 kg.
Jak WIOŚ tłumaczy takie zjawiska? – W zeszłym roku w czasie wysokich temperatur, ze względu na słaby przepływ wody, rozwijały się intensywnie glony i sinice, później następowało ich obumieranie, podczas którego mieliśmy do czynienia z odtlenieniem, czyli przyduchą. W związku z tym ryby zdychały - wyjaśnia Maria Siwiak. Dodaje, że po tym, jak znaleziono śnięte ryby na początku września, badania wody także wykazały obecność sinic. Czy tym razem mamy do czynienia z tym samym - wykażą badania.
Temperatury przecież wcale nie są wysokie - mamy chłodną jesień. - We wrześniu temperatura była jeszcze wysoka i sinice mogły się rozmnażać, ale wystąpienie przyduchy zależy nie tylko od temperatury. Podobna sytuacja jest możliwa i teraz. Przypominam, że ani we wrześniu, ani podczas wcześniejszych badań, nie stwierdzono szkodliwych substancji - tłumaczy Maria Siwiak.
Przypuszcza ona, że to sinice są główną przyczyną śnięcia ryb, ale nie wyklucza, że przepływające statki mogą wzburzać osady w kanale żeglugowym. - Śluza Zacisze nie była czyszczona od II Wojny Światowej, wnioskowaliśmy do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej o wyczyszczenie tego kanału – dodaje Maria Siwiak.
Piotr Stachura, rzecznik RZGW odbija piłeczkę mówiąc, że oficjalnego pisma w tej sprawie nie było. – Wiemy o problemie od WIOŚ, ale nie otrzymaliśmy żadnych wytycznych. Potrzebna nam jest do tego bieżąca szczegółowa analiza osadów. A takich badań nie ma – mówi Stachura.
Dodaje, że RZGW nie ma pieniędzy na wybranie mułu z dna kanału między jazem Zacisze a Bartoszowice. – Odcinek, o którym mowa, to aż trzy kilometry. Szacujemy, że oczyszczenie go z mułu pochłonie od miliona do półtora miliona złotych. Nie mamy takich pieniędzy. Ale jeśli WIOŚ wyda nam takie zalecenie, poszukamy dofinansowania – deklaruje Piotr Stachura.
– Zależy nam, żeby ten temat został wyjaśniony. O ile w miesiącach letnich przyducha była prawdopodobną możliwością, o tyle jesienią jest to zagadkowe. Być może winą jest jakieś zanieczyszczenie stałe, ale tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić bez ekspertyz WIOŚ, a tych nie mamy – tłumaczy Piotr Stachura.
Dariusz Dżegniuk, zastępca Komendanta Komenda Wojewódzkiej Państwowej Straży Rybackiej we Wrocławiu jest zaniepokojony, że podobne zjawisko występuje po raz kolejny. – Przecież w zeszłym roku wyłowiono tam kilka ton śniętych ryb. Być może przepływające barki poruszają osad na dnie, a być może to przez remont Wrocławskiego Węzła Wodnego – gdyba Dariusz Dżegniuk. Dodaje, że bez ekspertyz trudno to stwierdzić, a straż rybacka nie ma możliwości przeprowadzenia badań wody czy ryb. Śnięte zwierzęta mogą być przebadane na zlecenie Polskiego Związku Wędkarskiego.
Karol Napora, dyrektor PZW Okręg we Wrocławiu mówi, że badania wody powinny wykazać nieprawidłowości i nie ma planów badania zdechłych ryb. – Być może tegoroczne badania coś wykażą, dotychczasowe nie znalazły żadnej przyczyny. Nie wiemy, czemu ryby sną – mówi Karol Napora, który przyduchy nie uważa za powód wczorajszego śnięcia ryb...
Prof. Ryszard Polechoński, ichtiolog z Uniwersytetu Przyrodniczego mówi, że rozpuszczalność tlenu w wodzie może się zmniejszać wraz ze wzrostem temperatury i ryby źle na to reagujące sną. – Na zbiornikach otwartych, w wodach płynących, woda jest dobrze natleniona, a kanał to twór sztuczny i dopływ wody jest regulowany za pomocą śluzy. Jeśli jest tam nagromadzony osad denny, jest on przetwarzany przez mikroorganizmy z wykorzystaniem tlenu i tego tlenu rybom brakuje. Na dnie zalega gruba warstwa szczątków organicznych i substancji ściekowych z zakładów przemysłowych, a w tej warstwie odbywają się problemy gnilne, prawdopodobnie w tym problem – mówi profesor.
źródło: Gazeta Wrocławska