Wędkarze złapali zaledwie kilka ryb, chętnych do noworocznych połowów również dużo mniej niż w roku ubiegłym. O północy skończył się zakaz połowu troci i łososi. Co roku sylwestrowy poranek nad Słupią spędzały setki wędkarzy.
W tym roku niestety efekty połowów są bardzo słabe. - Nie ma ryby, może szybciej złapałbym coś na spławik niż na spinning. Ryby z zarybień są nieodporne na choroby i łatwo padają, stąd słabe efekty połowów, uważają wędkarze.
Część troci i łososi choruje na wrzodzienicę i pada. Zjedzenie mięsa chorej ryby może być groźne dla zdrowia człowieka. Dość ciepły grudzień zdaniem wędkarzy sprawił również, że część ryb spłynęła już w kierunku Bałtyku.
Przymorskie rzeki są od lat rajem dla wędkarzy, część z nich ma mimo położenia górski charakter. Do tej pory dzięki zarybieniom i ściganiu kłusowników było w nich sporo troci i łososi. Od dwóch, trzech lat połowy są dużo słabsze.
źródło: Radio Gdańsk