Clash 1

Od co najmniej siedmiu lat blisko 20 proc. obwodów rybackich na Warmii i Mazurach pozostaje niezagospodarowanych. Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej nie użytkują tych wód i nie zarybiają ich. Mimo to sprzedają zezwolenia wędkarzom na połów w tych akwenach.

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak na Warmii i Mazurach prowadzona jest gospodarka rybacka. Niestety, wyniki kontroli są druzgocące.


Bałagan w przepisach

Obwody rybackie w województwie warmińsko-mazurskiego stanowią blisko 40 proc. wszystkich wód użytkowanych rybacko w Polsce.

Jak ustalili kontrolerzy, co piąty obwód rybacki, podległy Regionalnemu Zarządowi Gospodarki Wodnej, nie miał gospodarza. Wiele z nich było niezagospodarowanych od ponad siedmiu lat. A jednym z obowiązków gospodarza jest zarybianie jezior. Z tego też powodu do wielu mazurskich akwenów w ostatnich latach nie był wpuszczany narybek.
– Jednak fakt braku zarybiania, nieutrzymywania właściwej struktury gatunkowej i pogłowia ryb nie był przeszkodą do sprzedaży zezwoleń na amatorski połów w tych obwodach – czytamy w raporcie NIK.

W wyniku kontroli zarząd przestał sprzedawać zezwolenia do czasu wyłonienia nowych gospodarzy.

Kontrolerzy szczegółowo zbadali też gospodarkę rybacką prowadzoną przez 10 podmiotów. Badany był okres od początku 2010 do połowy 2013 roku. Jak wynika z raportu, w tym czasie najwięcej ryb odłowiono w Gospodarstwie Rybackim Śniardwy. Ich wartość szacowana jest na prawie 5 mln zł. Z kolei na zarybienie jezior to samo gospodarstwo wydało nieco ponad milion złotych. Z kolei w Gospodarstwie Rybackim Giżycko przez trzy i pół roku wyłowiono ryby warte 3,2 mln zł, a do jezior wpuszczono narybek o wartości niespełna miliona złotych.

Inną z przyczyn bałaganu w gospodarce rybackiej są obowiązujące przepisy organizacyjno-prawne. Obecnie nadzór nad nią sprawuje sześć różnych instytucji, w tym dwa ministerstwa – rolnictwa i rozwoju wsi oraz środowiska. Dlatego, zdaniem NIK, przepisy te należy uprościć.

Nierówna walka

Kontrolerzy NIK zwrócili również uwagę na kormorany, które są olbrzymim zagrożeniem dla ryb żyjących w mazurskich jeziorach. Ten częściowo chroniony ptak jest utrapieniem rybaków. W ciągu roku kormorany potrafią zjeść nawet 2-3 razy więcej ryb, niż złowią rybacy. Mimo że co roku prowadzony jest odstrzał tych ptaków, ich populacja ciągle rośnie.

Według danych Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie, od 1992 do 2011 roku liczba tych ptaków na Warmii i Mazurach wzrosła o około 269 proc. do około 33,5 tys. sztuk.

– Szacowana masa ryb zjedzonych w 2011 roku przez kormorany wyniosła 2,357 mln kg, a więc dwukrotnie więcej niż masa odłowionych ryb – czytamy w raporcie.
W 2012 roku Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie wydała zgodę na zabicie 1,2 tys. ptaków. Myśliwym udało się odstrzelić jedynie połowę.

źródło: wspolczesna.pl

Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się