Brak współpracy zarządu okręgu z kołami wędkarskimi, a właściwie ich lekceważenie, do tego śmiesznie niski poziom zarybienia 45 hektarowego zbiornika. Wędkarze z Międzyrzeca Podlaskiego maja dość polityki, którą uprawia bialski okręg Polskiego Związku Wędkarskiego.
W niedzielę 18 maja członkowie wszystkich kół wędkarskich podległych PZW spotkali się w sali konferencyjnej urzędu miasta, aby porozmawiać o stanie międzyrzeckich wód. Niebawem też kończy się też termin użyczenie akwenu PZW i okręg wystąpił do burmistrza o jego przedłużenie.
Sprawa skomplikowała się, gdy w 2013 roku miejscowi wędkarze zaczęli mówić o utworzeniu stowarzyszenia. Dostali wówczas obietnicę burmistrza Artura Grzyba, że gdy otrzymają poparcie większości wędkarzy, przekaże im wodę. Zarząd okręg PZW na wieść o tym, że może ją stracić nie zarybił żwirowni w ubiegłym roku, a narybek rozdysponowano na innych zbiornikach. – Wzięliście pieniądze ze składek, ale ryby nie daliście – buntowali się
Wszyscy nie kryli oburzenia, że nie przyjechali przedstawiciele szefowie zarządu, choć byli zapraszani. Wydelegowano osoby, nie były władne podjąć żadnej decyzji. Burmistrz Grzyb przekazał przedstawicielom okręgu projekt umowy, na odpowiedź czeka do końca maja.
Przejęciem wody zainteresowane jest także Międzyrzeckie Towarzystwo Wędkarskie „Żwirek" . Podczas spotkania przeprowadzono głosowanie. 41 osób było za tym, aby wodę przekazać „Żwirkowi", 15 chciało, aby dalej gospodarował nią PZW, ale na nowych zasadach. 20 osób nie doczekało głosowania. Obecny na spotkaniu poseł Stanisław Żmijan, który przysłuchiwał się dyskusjom powiedział, że sprawa trąci skandalem. Poprosił Cezarego Piecyka, prezesa „Zloty Karaś" o ksero dokumentów i obiecał, że będzie interweniował w u ministra rolnictwa, a jeżeli będzie taka konieczność sprawą zainteresuje Najwyższą Izbę Kontroli.
źródło: Słowo Podlasia