Wędkarze alarmują: w Parsęcie znaleźliśmy dziesiątki poszatkowanych ryb. Ekolodzy: To wina nowej inwestycji na rzece.
Wędkarze, kajakarze i społeczni strażnicy rybaccy z powiatu białogardzkiego nie mają wątpliwości: siatka, która miała zablokować dostęp rybom do nowej turbiny w elektrowni wodnej na rzece Parsęcie, ma zbyt duże oka. Łososie, trocie, które płyną dziś z góry rzeki do morza, trafiają więc pod turbinę, która tnie ryby jak szatkownica.
- Wraz z nadejściem wiosny ryba płynie do morza, by tam osiągnąć dojrzałość - tłumaczą wędkarze. - Ale na Parsęcie, w miejscowości Rościno, zamontowana została nowa turbina elektrowni wodnej. Zrobiono wprawdzie przepławkę dla ryb, a przed turbiną zamontowano nawet siatkę, która miała zabezpieczyć ryby, by nie dostały się pod turbinę, jednak okazało się, że ta siatka ma zbyt duże oka.
- W rzeczy samej, według wędkarzy, którzy nas o sprawie poinformowali, siatka ma oka o średnicy 40 milimetrów, tymczasem powinny mieć maksymalnie 15 milimetrów - tłumaczy Marek Lewandowski, prezes Polskiego Związku Wędkarskiego, oddział w Koszalinie. - Złożyliśmy więc zapytanie do starostwa powiatowego w Białogardzie, by przedstawili nam projekt tego przedsięwzięcia. Możliwe, że doszło do błędu.
Starosta białogardzki Tomasz Hynda sprawę już zna. - Wystąpimy do właściciela - koncernu Energa - o zbadanie sprawy - zapewnia. Starosta zauważa jednak, że pozwolenie wodno-prawne, wydane przez starostwo, opierało się jeszcze na starym przepisie. Nowy, który zaczął obowiązywać już po wydaniu tego pozwolenia wodno-prawnego, rzeczywiście mówi o siatce z mniejszymi okami.
W poniedziałek w okolicach elektrowni w Rościnie pojawili się już przedstawiciele Energi. Na razie jednak nie poznaliśmy ich ustaleń. Wędkarze obawiają się jednak, że właścicielowi nie będzie na rękę wymiana siatki. - Mniejsze oka, to oczywiście słabszy nurt, a przez to turbina będzie generowała mniej energii - uważają nasi rozmówcy.
Sprawą zainteresowano też posła ziemi koszalińskiej Stefana Strzałkowskiego, który ma interweniować w tej sprawie w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Szczecinie.
- W ciągu godziny znaleźliśmy osiem ryb z odciętymi głowami albo ogonami. Teoretycznie więc w ciągu doby ginie tu nawet 200 osobników. Jeśli ta siatka zostanie, Parsęta zostanie przetrzebiona, a kosztowne zarybianie pójdzie na marne - podsumowują wędkarze.
Serwis Głosu Koszalińskiego