Ostatnio trzech różnych wędkarzy złowiło we Wkrze w Działdowie trzy dorodne piranie. Te bardzo niebezpieczne ryby atakują nawet i ludzi. Ich naturalnym siedliskiem są wody Ameryki Południowej skąd zatem wzięły się u nas? fot.Adam Ejnik
Jednym wędkarzy, który złowił piranię, był Marek Stopczyński. Rybę o niespotykanym wyglądzie wyciągnął z rzeki w podżuromińskim Bądzynie. Jak się później okazało, była to pirania. Miała 30 centymetrów długości i była, jak mówi wędkarz, bardzo waleczna.
— Myślałem, że złowiłem jakąś sporą rzeczną rybę — opowiada Marek Stopczyński. — Nie przypominała jednak żadnej, z jakimi do tej pory miałem do czynienia. Miała czerwone podbrzusze i ostre zęby. Postanowiłem sprawdzić, co to za ryba i zabrałem ją do domu. Dopiero tutaj, po dokładnych oględzinach i sprawdzeniu w specjalistycznych albumach, wędkarz zaczął podejrzewać, że to krwiożercza pirania.
Jego domniemania potwierdził - na podstawie przesłanych zdjęć - dr ichtiologii Krzysztof Lewandowski z Bydgoszczy.
— Nie ulega wątpliwości, że jest to pirania. I to najbardziej drapieżny jej gatunek, pirania czerwona – stwierdził doktor. Kilka dni wcześniej Zdzisław Kawczyński z Żuromina również złapał rybę, której nie potrafił nazwać. Wyglądała tak samo, jak ta wyłowiona w Bądzynie. Nie znając wymiaru ochronnego ryby, wędkarz wypuścił ją do rzeki.
Dorodny okaz piranii wyciągnął także z rzeki Józef Bukowski z Lubowidza.
W te informacje aż trudno uwierzyć. Skąd w naszej rzece drapieżna ryba z Ameryki Południowej? Zdaniem doktora Lewandowskiego wyłowione piranie trafiły do rzeki z domowej hodowli. Ryby te bowiem bez problemu można kupić w sklepach akwarystycznych. Hodowcy często nie zdają sobie sprawy, że kilkucentymetrowa rybka dość szybko staje się kilkudziesięciocentymetrową bestią, która zjada w akwarium wszystko, co się rusza. Na przykład w poznańskim ZOO piranie karmione są szczurami.
— Przestraszeni akwaryści próbują wtedy pozbyć się swoich „pupili” — mówi doktor Lewandowski. — I po cichu wyrzucają rybę do rzeki lub jeziora.
W Polsce nie jest to pierwszy przypadek złowienia piranii. Cztery złowiono w okolicach Poznania. „Gazeta Krakowska” informowała o złowieniu piranii w Wiśle. W Zalewie Rybnickim wędkarz z Sosnowca złowił rekordową, ważącą 2,2 kilograma, rybę tego gatunku. Piranie są niezwykle niebezpieczne, także dla ludzi. Rany zadawane przez nie są bardzo głębokie i bolesne. Powodują silne krwawienie. Prezes koła Polskiego Związku Wędkarskiego w pobliskiej Mławie Mariusz Wojciechowski zalecił ostrożność podczas kąpieli.
Ostatnimi czasy ukazywały się też doniesienia o występowaniu pirani w wielkopolskich jeziorach, chodujmy rybki w akwariach lecz nie wrzucajmy ich do pobliskich jezior czy rzek...
Adam Ejnik,
Paweł Koziński, mcz
Artykuł zaczerpnięty z
http://zwierzeta.wm.pl
tekst przeredagowany dla WTV przez Norbert Stolarczyk