Pracownicy Gospodarstwa Rybackiego Polesie w Sosnowicy około północy 27 września zatrzymali kłusownika. 54-letni mieszkaniec Uhnina w gminie Dębowa Kłoda prawdopodobnie usłyszy wkrótce zarzuty.
54-latek i jego kolega zostali zatrzymani niemal na gorącym uczynku. – Na stawie Rumieniec pod Uhninem rozstawiali właśnie kolejne sieci. Jedna była już rozstawiona od godziny, z dwoma kolejnymi w workach zaczęli uciekać – relacjonuje Andrzej Armaciński, prezes gospodarstwa rybackiego w Sosnowicy. Wraz ze swoimi pracownikami zareagowali, kiedy dojrzeli kłusowników na monitoringu. – Sieć stała w wodzie zaledwie godzinę, a ryb było w niej już za ponad 1100 zł. Gdyby stała do rana, straty sięgnęłyby kilku, a może nawet kilkunastu tysięcy złotych.
Zatrzymanie kłusowników było możliwe dzięki specjalnym kamerom monitorującym akweny dzień i noc. Odkąd prezes zamontował kamery, przypadków kłusownictwa jest nieco mniej, choć nie do końca odstraszają smakoszy rybiego mięsa. – Tylko w tym roku pracownicy gospodarstwa interweniowali kilka razy, za każdym odbierali kłusownicze sieci – dodaje prezes.
Szacuje, że przed zainstalowaniem monitoringu straty powodowane przez kłusowników sięgały nawet 15 ton rocznie. Bywały noce, że po kilka razy pracownicy interweniowali na jednym stawie, za każdym razem zdejmując kolejne sieci. – Mimo kamer proceder nadal kwitnie. Nielegalny handel rybą odbywa się po wsiach nadzwyczaj często. Uważam, że to zorganizowana przestępczość kłusownicza. Dlatego możliwie wszelkie przejazdy i przejścia dla osób prywatnych zamykamy, by w ten sposób chronić się i wykorzystać możliwości monitoringu – mówi Armaciński.
Ma żal do lokalnego społeczeństwa, choć przyznaje, że coraz więcej pomocy ma właśnie od miejscowej ludności. – Ci ludzie przez wiele lat milczeli, ale teraz wskazują złodziei. Żal mam do kłusowników, od których często kupuję ziarno do karmienia ryb. Skupujemy rocznie 1200 ton, zatrudniamy 30 osób, płacimy składki zusowskie, a oni idą i grabią. Jak można z tym żyć, kiedy ktoś kradnie i później sprzedaje nie swoje. A często w niedzielę idzie do kościoła i udaje katolika. Szkoda gadać – podsumowuje prezes.
Artur Łopacki, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Parczewie, informuje, że zatrzymany mężczyzna najprawdopodobniej usłyszy zarzut nielegalnego połowu ryb. Sprawa zostanie przekazana prokuraturze i prawdopodobnie skończy się w sądzie.
Słowo Podlasia