O dotacji dla ZMiGDP, przyznanej wczoraj i zatwierdzonej nad potokiem Ponik niedaleko Sławoborza, rozmawiamy z Waldemarem Miśką, szefem Związku. To dotacja przyznana przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Na co dokładnie? Chodzi o kilka spraw: o dofinansowanie zakupu materiału do zarybiania Parsęty oraz dofinansowanie zakupu sprzętu, który pozwoli na skuteczniejszą walkę z kłusownikami
Co Związek, który jest gospodarzem rzeki dopiero od lipca, chce kupić? Konieczny jest zakup nowego samochodu patrolowego, łodzi silnikowej i pontonu dla służb, które będą lustrowały Parsętę, ale także chcemy kupić radiotelefony, smartfony dla strażników oraz fotopułapki.
To będą kamery i aparaty fotograficzne działające na ruch. Nagrają lub zrobią zdjęcie kłusownikowi, a następnie prześlą automatycznie, drogą elektroniczną, taki film lub zdjęcie do bazy. Będzie to dowodem i podstawą do ukarania kłusownika. Dodam, że takie fotopułapki już nad Parsętą działają, ale chcemy ich mieć dużo, dużo więcej. Bo problem kłusownictwa jest wciąż ogromny.
Walka z kłusownikami to jedno, ale nie można też zapomnieć o zarybianiu.
A Związek wygrał konkurs na dzierżawę Parsęty, bo obiecał, że co roku będzie wydawał na zarybianie rzeki pół miliona złotych. I tak się stanie. Teraz otrzymaliśmy z WFOŚiGW 237 tysięcy złotych. Dołożymy drugie tyle i planowane zakupy zostaną zrealizowane. W przyszłym roku wydamy również przynajmniej pół miliona złotych na zarybianie i dalsze wyposażanie służb mundurowych w niezbędny sprzęt do walki z kłusownictwem. Chcecie nawet patrolować Parsętę za pomocą specjalnego drona wojskowego. Tak, jest taki pomysł, ale liczymy jeszcze, ile dokładnie będzie to kosztowało.
A trzeba wiedzieć, że taki profesjonalny, wojskowy dron to koszt nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Sam zakup to jednak dopiero początek. Utrzymanie całej infrastruktury, koniecznej, by dron spełniał swoje zadanie, to również spore koszty.
Alternatywą są więc czujniki sejsmiczne, które chcemy montować wzdłuż rzeki. Prawdopodobnie będzie to dużo tańsze rozwiązanie, a równie skuteczne w walce z kłusownikami, jak dron. Za nami zarybianie w górze rzeki, ale nie ostatnie w tym roku.
Oczywiście. Dziś wrzucamy do Parsęty głównie pstrągi i lipienie, wkrótce wrzucimy też około 14 tysięcy smoltów łososia, najważniejszej ryby w Parsęcie. To przecież dla łososia przyjeżdżają tu wędkarze z całego kraju. Jako Związek chcemy rozbudować turystykę wędkarską w regionie, dlatego właśnie przystąpiliśmy do konkursu na dzierżawę rzeki.
Serwis Głosu Koszalińskiego