Troć to ryba wędrowna, na świat przychodzi w rzece, żyje tu przez około dwóch lat. Potem rozpoczyna wędrówkę do morza, gdzie dojrzewa, a następnie znów wraca w górę rzeki, by odbyć tarło w miejscu, w którym się wykluła. Problem w tym, że wiele ryb nie jest w stanie odbyć takiej wędrówki, bo człowiek piętrzy przed nimi przeszkody, przegradza rzeki jazami, zaporami, elektrowniami. Taka elektrownia wodna powstaje też w Obornikach. Przyrodnicy i wędkarze próbują ratować sytuację, zarybiając rzeki. W ramach realizacji krajowego programu przywracania ryb wędrownych od lat wpuszcza się do rzek i potoków w zlewni Wisły i Odry tysiące młodych łososi.
Podobnie było z Wełną, tyle, że tu wpuszczany był narybek troci i pstrąga. Poznańscy naukowcy chcieliby jednak, żeby ryby te trafiły też do innych rzek w Wielkopolsce. I właśnie w tym ma pomóc ich projekt. Będą badać, czy lepsze jest rozmnażanie w warunkach naturalnych - choć pod kontrolą człowieka - ikrę umieszcza się w specjalnych pojemnikach na dnie rzeki i sprawdza, ile wykluje się ryb. Naukowcy porównają to z liczbą ryb, które przyjdą na świat w warunkach kontrolowanych, w specjalnej wylęgarni.
Narybek będzie wypuszczany do rzek. Oczywiście naukowcy tu także będą monitorować, jak sobie radzą młode ryby, jaki procent z nich przeżyje do wieku dwóch lat, gdy udadzą się na wędrówkę do morza oraz jakie jest ich tempo wzrostu. - Jeśli opracujemy najbardziej efektywną metodę rozmnażania troci, potem będziemy mogli to samo robić z innym rzadkim gatunkiem ryby wędrownej - łososiem - zaznacza dr Jan Mazurkiewicz, kierownik zakładu. - Nic nie stoi też na przeszkodzie, żeby zarybiać trocią inne tarliska, na przykład na Drawie - dodaje.
Projekt już się rozpoczął. Jesienią trocie wędrują na tarliska, naukowcy łowią je, ważą, mierzą, znakują i wpuszczają z powrotem do rzeki.
Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań