Revo rocket
Bydgoscy wędkarze - Mam dosyć opowieści wędkarzy o braku ryb - twierdzi Jacek Kaczmarek, właściciel firmy Salar.
Bydgoscy wędkarze oskarżają toruńskiego gospodarza Zalewu Koronowskiego o prowadzenie rabunkowej gospodarki rybnej. On broni się mówiąc, że to zwykłe pomówienia.

Na początku 2006 roku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku, po rozstrzygnięciu konkursu, podpisał z firmą Salar umowę na użytkowanie Zalewu Koronowskiego. Kontrakt ważny jest do 2025 roku. Salar przejął akwen po bydgoskim okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego.

Wędkarze do dziś nie zgadzają się z takim rozstrzygnięciem. - Salar prowadzi rabunkową gospodarkę - uważa pan Piotr. - Wytrzebił wszystkie duże drapieżniki. Wyławia je w grudniu i na początku roku, podczas tarła. Tłumaczy, że robi to w celu pozyskania ikry. Nie wierzę w to. Widziałem kilka takich odłowów.

Pan Piotr nad Zalewem Koronowskim organizował zawody wędkarskie. - Kiedyś łowiliśmy metrowe szczupaki i okazałe okonie - wspomina. - Dziś przenieśliśmy się nad morze. Tam łowimy dorsze.

Pan Mirosław ma domek letniskowy w okolicach Tuszyn. Kupił działkę, bo lubi łowić. - Nie jest dobrze - uważa. - W ubiegłym roku chyba przez przypadek złowiłem szczupaka, który ważył 9,7 kg. Kolega, specjalista od połowu węgorzy, od kilku lat nie złowił ani jednego.

Wędkarze brak ryb tłumaczą w różny sposób. Podejrzewają, że Salar zarybia akwen nie tymi gatunkami, którymi powinien, że rybki są zbyt słabe, by przetrwać. A jeśli już im się uda, to wartość gospodarczą osiągają dopiero po 4-5 latach.

- Wszystko dzieje się w majestacie prawa, bo nie ma możliwości pełnego skontrolowania takiej działalności - słyszymy w siedzibie PZW.

Przeprowadzane przez Urząd Marszałkowski kontrole Salara wypadły pozytywnie. RZGW formalnie też nie ma zastrzeżeń. Jednak zła sława dzierżawcy dotarła do Gdańska. Obiecano więc „Expressowi” sprawdzenie zasadności oskarżeń, mimo że Salara wspierał Zbigniew Girzyński, toruński poseł PiS.

- Znam posła, ale z ojcem Tadeuszem Rydzykiem nie mam nic wspólnego - denerwuje się Jacek Kaczmarek, właściciel firmy. - Mam dosyć opowieści o braku ryb. Jest ich więcej niż było. Nie prowadzę rabunkowej gospodarki. Od kiedy zatrudniam rybaka, skończyło się kłusowanie. To wędkarze kłusowali. Mam raporty: zżerają ryby kormorany i wydry. A ataki pojawiają się zawsze przed sezonem, by nikt nie chciał u mnie łowić.

źródło: Expres Bydgoski

Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się