Revo rocket
W małej motorowej łódce mężczyźni mieli sprzęt do nielegalnego połowu: sieci oraz tzw. samołówkęNa łódce pełnej sieci byli we dwóch, ale według policjantów tylko jeden jest podejrzany o kłusownictwo. Drugi jest tylko świadkiem. I nie ma znaczenia, że jest synem starosty.

19 maja po godz. 20. patrol Społecznej Straży Rybackiej i policji zatrzymuje na Wiśle w okolicy Gołębia (powiat puławski) dwóch mężczyzn. W małej motorowej łódce mają sprzęt do nielegalnego połowu: sieci oraz tzw. samołówkę. Wpadają na gorącym uczynku. 


– Podejrzani o kłusownictwo zostali przekazani policji. Na tym nasza rola skończyła się – mówi Piotr Rusa, komendant Społecznej Straży Rybackiej w Puławach.

Jak udało się nam ustalić, policja zabezpieczyła narzędzia przestępstwa, a później jednego z mężczyzn przesłuchała w charakterze podejrzanego. Drugiego z zatrzymanych, 37-letniego syna starosty puławskiego, policjanci uznali za świadka. W środowisku wędkarzy zawrzało.

– Trzy dni wcześniej, w tym samym miejscu i identycznej sytuacji, wpadła dwójka innych amatorów nielegalnego łowienia. Za podejrzanych o kłusowanie uznano wtedy obu ludzi na łódce – mówi wędkarz z Gołębia. On i jego koledzy nie mają wątpliwości: 37-latek zyskał status świadka ze względu na stanowisko ojca.

– Policja przesłuchała jednego z mężczyzn jako podejrzanego. Twierdził, że sieci przypadkowo zaplątały się o łódź – mówi Dariusz Lenart z Prokuratury Rejonowej w Puławach. – Drugi, przesłuchany przez policję jako świadek, tłumaczył, że wsiadł do łodzi w celach rekreacyjnych i nie wiedział, że płyną kłusować – dodaje prokurator.

Czy 37-letni mężczyzna mógł nie zdawać sobie sprawy, w jakim celu płynie łódką? – Można nie wierzyć w takie tłumaczenie, ale my musimy opierać się na dowodach – tłumaczy Lenart. 

– Nie przesądzajmy jeszcze, komu i jakie postawimy zarzuty. O tym zadecyduje prokurator, który będzie zapoznawał się z tą sprawą – mówi Małgorzata Szyszka z puławskiej prokuratury.

Puławski starosta zaprzecza, że ma coś wspólnego z tą sprawą. – Absolutnie nie wpływałem i nie wpływam na tę sprawę, której dorabiane są teraz rogi – zarzeka się Witold Popiołek. – Moje dzieci są dorosłe, a syn znalazł się na tej łódce zupełnie przypadkiem i nie wiedział, po co płynie – dodaje.

– Nikt nie kontaktował się ze mną w tej sprawie, a gdyby nawet próbował, to nic by nie wskórał. Czynności, które podjęliśmy, były rutynowe, a personalia zatrzymanych nie miały żadnego znaczenia – zapewnia nadkom. Kazimierz Kula, komendant powiatowy policji w Puławach.

W maju puławska policja we współpracy ze strażą rybacką zatrzymała siedmiu kłusowników. Za stosowanie nielegalnych metod połowowych grozi kara grzywny lub dwa lata pozbawienia wolności.

Źródło www.dziennikwschodni.pl 

Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się