Przyczyn takiego stanu rzeczy kierownik dopatruje się w kilku kwestiach. - Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, co się stało, ale myślę, że wpływ miała na to ubiegłoroczna powódź, która spowodowała, że wiele ryb z kanału przepłynęło do Odry. Poza tym zimą poziom wody tutaj strasznie się obniżył i wiele żyjątek, którymi odżywiają się ryby, po prostu wyginęło. Do tego dochodzi jeszcze to, że ostatnio był zakaz łowienia, więc ryby odzwyczaiły się od nęcenia i teraz nie chcą brać. Największy wpływ na to ma chyba jednak pogoda - wymienia Pszczoła, tłumacząc, że ryby są wyjątkowo podatne na zmiany ciśnienia. - Akurat przechodzi front atmosferyczny, a to jest bardzo niekorzystne. Wiatr, deszcz czy upał raczej nie przeszkadzają, najgorsze są wahania. Oby w weekend aura się unormowała, bo jeśli nie, to o zwycięstwie może decydować przypadek. Komuś trafi się jeden leszcz i to on zostanie mistrzem Europy - śmieje się.
źródło: Gazeta.pl Opole