Spiderwire Smooth
Dariusz S. z Gniezna 5 lat kierował posterunkiem Państwowej Straży Rybackiej. Krótko po zatrzymaniu, przez telefon dowiedział się od swojego przełożonego, że został dyscyplinarnie zwolniony. Obecnie walczy o przywrócenie do pracy.Chciałem pomóc temu człowiekowi z potrzeby serca. Te pieniądze były tylko zwrotem poniesionych przeze mnie kosztów - przekonywał w sądzie Dariusz S. (37 l.), były komendant gnieźnieńskiego posterunku Państwowej Straży Rybackiej, oskarżony o przyjęcie łapówki. Jego proces ruszył w miniony wtorek.
4 maja br. strażnicy rybaccy kontrolowali jezioro Powidzkie. W Kochowie dowodzący patrolem Dariusz S. zauważył w trzcinach wywróconą łódkę.
- Komendant zainteresował się tą łódką, a nas wysłał na patrolowanie kanału Meszna - wspomina jeden ze strażników.
Z numerów rejestracyjnych łódki wynikało, że należy ona do kogoś z powiatu gnieźnieńskiego. Dwa dni później Dariusz S. dysponował już danymi właściciela. Ustalił je za pośrednictwem żony, która pracuje w gnieźnieńskim starostwie.
- Zadzwonił do mnie mężczyzna z pytaniem, czy zginęła mi łódka. Odpowiedziałem, że tak. Wtedy ten pan zaproponował, że za 200 zł wskaże mi miejsce, gdzie jest łódź. Powiedziałem, że nie mam takich pieniędzy. Ostatecznie umówiliśmy się na 150 zł - opowiada Edward T. (64 l.), emeryt z Witkowa.
Mężczyzna ucieszył się, że znalazła się jego łódka, której bezskutecznie szukał od października zeszłego roku. Dziwne mu się jednak wydało, by musiał płacić za wskazanie miejsca, gdzie się znajduje. O nietypowej propozycji powiadomił więc słupecką policję, która kilka miesięcy wcześniej umorzyła dochodzenie w sprawie kradzieży jego łódki. Policjanci postanowili zorganizować zasadzkę. Dali panu Edwardowi 150 zł i poprosili, by umówił się z Dariuszem S. na przekazanie pieniędzy. Cały artykuł w Kurierze Słupeckim

źródło: www.slupca.pl

Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się