Berkley 2
1Nielegalny połów ryb na pomorskich rzekach nie jest już takim problemem jak kilka lat temu. Nie oznacza to, że nie ma go wcale. Państwowa Straż Rybacka w dalszym ciągu znajduje nielegalne sieci w pomorskich rzekach.

Akcja "Troć” prowadzona jest corocznie siłami Państwowej Straży Rybackiej, policji i Straży Granicznej. Państwowe służby wpierają też straże miejskie i gminne, ekolodzy oraz społecznicy z PZW w Słupsku. Prowadzona od 1999 roku przynosi efekty. Liczba kłusowników spada, ale nie oznacza to, że nie ma ich wcale. 


Od początku października do ostatniego dnia grudnia ryby łososiowate są objęte ochroną. Wprowadzony okres ochronny ma umożliwić im spokojne tarło. W połowie poprzedniego wieku ostatnie żyjący dziko łososie całkowicie zniknęły, a populacji troci groziło wyginięcie. 

W latach dziewięćdziesiątych podjęto próby ratunku obu gatunków. Rzeki zarybiano. Narybek importowano min. z Łotwy. Choć troć i łosoś teraz masowo wpływa teraz do Słupi to nie oznacza to, że walka o rekultywację gatunków się zakończyła. – To duże ryby, które w pomorskich rzekach pojawiają się masowo w tym okresie – mówi Stanisław Trendel, komendant Państwowej Straży Rybackiej w Słupsku. – Wraz z dużą ilością ryb wpływającą na tarło pojawiają się kłusownicy – podkreśla. 

Państwowa Straż Rybacka w dalszym ciągu boryka się z problemem kłusownictwa, ale jak przyznaje jej komendant z roku na roku proceder jest mniejszy. – Jeszcze kilka lat temu np. na krótkim odcinku Słupi w okolicach Włynkówka, znajdywaliśmy kilkanaście sztuk sieci. Teraz jest ich tylko kilka lub nie ma ich w cale – mówi Stanisław Trendel. – Kłosowników jest mniej, a skali problemu nie można porównywać do tego co działo się jeszcze parę lat temu. Zdarzało się, że w przeciągu trzech miesięcy okresu ochronnego, liczba wyjętych ze Słupi sieci liczona była w setkach. Teraz w najgorszym wypadku jest ich kilkadziesiąt. 

Komendant zaznacza, że przyczyny spadku kłusownictwa, to efekt działań jakie podejmuje Straż Rybacka oraz inne służby jak policja, Straż Graniczna czy wędkarze i ekolodzy. W dużej mierze ich działania opierają się na prewencyjnym patrolowaniu tych odcinków rzek. Organizują też zasadzki na kłusowników. 

– Realizowane przez nas akcje prewencyjne są głównie nakierowane na kontroli uczęszczanych przez kłusowników miejsc. Konfiskujemy tam sprzęt, dzięki czemu skutecznie utrudniamy im życiem przez co proceder staje się nieopłacalny. Za nielegalny połów ryb Ustawa o rybactwie śródlądowym przewiduje karę nawet do 2 lat pozbawienia wolności.

Żródło: www.gp24.pl

Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się