Zdzisław Król: To fakt, choć w sklepach, gdzie nadzór sprawuje sanepid, zauważyliśmy jednak poprawę. Dużo gorzej jest w sprzedaży bezpośredniej. Ktoś gdzieś wystawia na chwilę zbiornik, czasem nawet nikomu tego nie zgłasza. Po paru godzinach odjeżdża. Tak jest co roku przez pięć dni przed świętami. Nie nadążamy z kontrolowaniem tych wszystkich miejsc. I niestety wciąż docierają do nas niepokojące sygnały.
Co mają zrobić ludzie, którzy widzą scenki jak ta we wrocławskim Tesco czy na terenie sklepu Selgros w Długołęce? Ryby duszące się w pojemnikach pozbawionych wody albo foliowych workach?
- Najlepiej dzwonić od razu na policję. Kto widzi łamanie prawa, ma wręcz obowiązek powiadomić organy ścigania.
Na czym polega poprawa w marketach?
- Są tam parawany, za którymi sprzedawca może zabić rybę - stosując się do szczegółowych wytycznych, jak należy to robić. Chodzi o to, by zadać zwierzęciu jak najmniej cierpień i by nie robić tego na oczach dzieci, bo to też jest zabronione [rybę należy uśmiercać przez uderzenie w głowę. Inne sposoby uznano za niehumanitarne - red.]. Jeśli jednak klient upiera się, by wziąć do domu żywą rybę, może kupić specjalną torbę, do której nalewa się wody i w której ryba nie jest ściśnięta. Może też przyjść z własnym pojemnikiem. Zapewnia jej w ten sposób minimum dobrostanu. Choć nie twierdzę, że ryba się w ten sposób nie męczy.
Czy wobec tego nie można w ogóle zakazać sprzedaży żywych ryb?
- Zakazać można wszystkiego. Ale to jest świąteczna tradycja. Póki co prawo po prostu szczegółowo reguluje zasady dystrybucji i sprzedaży karpi. I nie ma tam mowy o tym, że ryby można sprzedawać tylko po ich uprzednim zabiciu. Producentowi i sprzedawcy, o ile trzymają się przepisów, nie można niczego zarzucić. Mimo że wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że kiedy klient przekracza z karpiem próg swojego domu, to dobrostan ryby się kończy. W szczególnych przypadkach można kogoś ukarać za postępowanie z rybą już w domu na podstawie kodeksu karnego - jest zapis o znęcaniu się nad zwierzętami. Zdarzają się przypadki takich powiadomień, ale to już ociera się o absurd.
źródło: gazeta.pl Wrocław