Policja w Mońkach zarzuca mu, że 25 czerwca 2011 roku na starorzeczu Biebrzy Żaczkowo (między Osowcem a Białym Grądem),
w strefie objętej absolutnym zakazem połowu, miał na tratwie sieci rybackie.
Bogusława M. i czterech innych mężczyzn, w tym myśliwych z koła łowieckiego „Łoś” (obwiniony również jest myśliwym) 25 czerwca wieczorem znajdowali się na tratwie, która spływała z Osowca w dół Biebrzy. Gdy szukali miejsca do zacumowania, podpłynął patrol, złożony ze strażnika BPN i dwóch policjantów z Białegostoku. Kazali wszystkim opuścić tratwę i dokonali przeszukania.
Na tratwie znajdowały się dwie beczki. „Na pytanie, co w nich jest, Bogusław M. odpowiedział że tylko ubrania, nic więcej.
Po opróżnieniu beczek na dnie znaleźliśmy w workach foliowych 2 sieci rybackie długości ok. 30 m każda”, napisał w notatce służbowej strażnik z patrolu. Okazało się też, że żaden z obecnych na tratwie nie posiada dokumentów zezwalających na połów w strefie objętej zakazem.
Jeden z legitymowanych podał policjantom fałszywe nazwisko! Wszyscy zostali ukarani mandatami, a przeciwko Bogusławowi M. policja dodatkowo wniosła sprawę o wykroczenie. Nie przyznają się do winy. Bogusław M. twierdzi, że sieci zastawili w rzece kłusownicy.
Jak je zauważyli, zdjęli i włożyli do beczki, „bo strasznie śmierdziały”.
Zapewniał, że następnego dnia chciał je oddać komendantowi straży parkowej. Fakt zatajenia przed patrolem zawartości beczek tłumaczył ... zaskoczeniem! Pozostali mężczyźni potwierdzili tę wersję.
źródło: grajewo24.pl