To rozpoczęcie tak zwanej procedury naruszeniowej. Rząd polski będzie teraz musiał ustosunkować się do tych zarzutów, a jeśli jego wyjaśnienia nie przekonają Komisji, sprawa może trafić na wokandę Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. To z kolei może skutkować także dotkliwymi karami finansowymi, które Trybunał może nałożyć na nasze państwo.
Komisja Europejska kwestionuje przede wszystkim prace realizowane na polskich rzekach, które określa się terminem "utrzymywanie”. W rzeczywistości, zdaniem KE, często powodują one trwałe przekształcanie koryta rzecznego i jego strefy brzegowej. Zgodnie z prawem Unii Europejskiej, takie przekształcenia wymagają uprzedniej oceny oddziaływania na środowisko, zwłaszcza gdy obszary objęte są programem Natura 2000.
– W lutym KE wszczęła już postępowanie w sprawie prac nazywanych utrzymywaniem rzek i naprawą szkód powodziowych w województwie podlaskim – czytamy w komunikacie WWF.
Decyzje KE z zadowoleniem odnotowali m.in. ekolodzy z Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łeby. Organizacja ta kilka tygodni temu ostro sprzeciwiła się planom wycinki drzew i krzaków wzdłuż brzegów Słupi od Słupska aż po Wodnicę koło Ustki.
Wycinkę planował przeprowadzić Rejonowy Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku, który zarządza Słupią. Według RZGW, działania te miały doprowadzić do usunięcia istniejących i potencjalnych zatorów i tym samym zapobiec ewentualnym powodziom. W sumie pod topór RZGW w Gdańsku wytypował 83 nadbrzeżne drzewa, a także aż 1.320 metrów kwadratowych nadbrzeżnych krzaków.
Ostatecznie pod presją ekologów i wędkarzy RZGW zrezygnował z przeprowadzania wycinki tej wiosny. Andrzej Ryński, wicedyrektor RZGW, zapowiedział, że zależy mu na konsultacjach ze środowiskiem. Teraz nie może jej już zrealizować. Zezwolenia z dniem 31 marca straciły ważność.
– Wysłałem już podziękowania do RZGW za to, że odstąpili od realizacji tych planów tej wiosny. Mamy więcej czasu – komentuje Teodor Rudnik, prezes słupskiego Oddziału Polskiego Związku Wędkarskiego.