-
Szczegóły
-
Odsłony: 40871
Nasza letnia przygoda na Wersminii była na prawdę wyjątkowa. Już w fazie przygotowań ciągle coś szło nie tak. Nieprzewidziane wyjazdy służbowe skutecznie odsuwały termin wyjazdu, a jak już się wydawało, że możemy jechać, Robert zerwał ścięgno Achillesa i musiał poddać się operacji. Byliśmy załamani. Pasmo nieszczęść jednak się skończyło i następnego dnia po zdjęciu szwów ruszyliśmy. Po drodze oczywiście okazało się, że zapomnieliśmy podbieraka i ładowarki do akumulatora. Ale to i tak lepiej niż podczas zimowej wyprawy, kiedy to wracaliśmy się po świder. Po południu byliśmy już na Mazurach.
Jak udała się nasza wyprawa? Zobaczcie sami.
Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się