Sebile 1
Chciałbyś poinformować o ciekawym i ważnym wydarzeniu? Wyślij info na Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.



okladka-WW02m

Ukazał się lutowy 02/2013 numer Wiadomości Wędkarskich, a w nim...

Sprzęt do kłusowania ryb, zdjęty w ubiegłym roku z Biebrzy i jej dopływów, spalili na wielkim stosie strażnicy Biebrzańskiego Parku Narodowego (na zdjęciu, fot. A. Grygoruk). Spłonęło 311 sieci, kilkanaście żaków, buczy, kłomli, wierszy i innych urządzeń do kłusowania. Stos płonie co roku, od powstania Parku. Co roku, niestety, jest większy. Zwalczanie kłusownictwa nie przynosi efektów. „Kłusownicy są w swoim fachu wyspecjalizowani. Znają doskonale teren, bo są to ludzie miejscowi. Kradną ryby duże i małe, a także te, które mają tarło. W ich sieciach giną też zwierzęta. Wyrządzają duże szkody w środowisku”, mówi Kazimierz Kalinowski ze Straży Parku.

Największy Park w Polsce (Biebrza z dopływami liczy 300 km) ma zaledwie 10 strażników. Walka jest nierówna. Za kłusownictwo Kodeks karny przewiduje nawet 2 lata więzienia, ale nikt o orzeczeniu przez sąd takiej kary jeszcze nie słyszał. Z reguły kończy się na niewielkim mandacie i konfiskacie sieci.

źródło: grajewo24.pl

Wrzodziejąca martwica skóry, choroba ryb łososiowatych, której pandemia w pomorskich rzekach wystąpiła jesienią, wciąż może się utrzymywać. Jeszcze w grudniu funkcjonariusze Państwowej Straży Rybackiej obserwowali chore okazy, szczególnie na Słupi.
Tymczasem od stycznia otwarty jest sezon wędkarski.
Pomorski lekarz weterynarii zobowiązał przedstawicieli okręgowych związków wędkarskich do raportowania stanu zdrowia ryb. Jak przyznają eksperci, nie ma skutecznej metody, która pomogłaby w zwalczaniu tej choroby. Lekarze przestrzegają więc przed kupowaniem ryb niewiadomego pochodzenia, ponieważ istnieje ryzyko, że mogą być zarażone wrzodzienicą, a te bakterie są groźne nie tylko dla ryb, ale i dla człowieka.

Choroba atakuje trocie i łososie, które z Bałtyku migrują do rzek, aby w górnych nurtach odbyć tarło. Pierwszymi objawami zarażenia są szare odbarwienia przekształcające się we wrzody, zlokalizowane najczęściej na wieczku skrzelowym ryby, pod oczami i na pysku.

Okazy z takimi objawami jeszcze niedawno można było spotkać w pomorskich rzekach. Niewykluczone, że wciąż w nich są.

- Chore ryby obserwowaliśmy jeszcze w grudniu - potwierdza Idalia Kłosowska, komendant wojewódzki Państwowej Straży Rybackiej. - Najwięcej było ich w Słupi, mniej w Wiśle.

Wrzodzienica jest śmiertelna dla ryb, czego skutki odczuwają już rybacy. Sezon wędkarski na trocie już się rozpoczął, a ryb jest mało. Z kolei te chore są łatwą zdobyczą dla kłusowników, ponieważ śnięte okazy nietrudno złapać. Istnieje ryzyko, że chore ryby, po zatuszowaniu objawów choroby, mogą trafić do sprzedaży. Ich spożycie jest groźne dla człowieka.

- W organizmach badanych przez nas ryb znaleźliśmy wiele bakterii - twierdzi Joanna Kopańska, specjalista z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Słupsku. - Przestrzegam przed jedzeniem ryb zarażonych wrzodzienicą oraz przed kupowaniem ryb nieznanego pochodzenia. Bakterie te mogą wywoływać u ludzi m.in. biegunki, wymioty i uczulenia.

Sami wędkarze nie mają pewności, czy wrzodzienica wciąż występuje w pomorskich rzekach .
- Na początku grudnia zlikwidowaliśmy punkt odłowu, nie mam wiedzy na temat utrzymywania się choroby - twierdzi Teodor Rudnik, prezes zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Słupsku.

Z kolei wędkarze z okręgu gdańskiego twierdzą, że w Łebie choroba ta systematycznie nawraca. Ryby zarażone wrzo-dzienicą w rzekach województwa można bowiem zaobserwować od około pięciu lat.

- Trudno powiedzieć, jak długo ta choroba się utrzyma - przyznaje Edward Gierech, dyrektor gdańskiego okręgu PZW. - Informacje otrzymujemy głównie od członków kół wędkarskich.

Szczegółowe obserwacje zebrane przez wędkarzy mają do 15 stycznia trafić do pomorskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii . Wtedy ma zapaść decyzja o ewentualnym podjęciu środków zaradczych, choć możliwości są ograniczone praktycznie do zera.

- Wystosowaliśmy pismo do kół wędkarskich o informacje i na takie czekamy - mówi Paweł Niemczuk, zastępca pomorskiego lekarza weterynarii. - Jeżeli będzie trzeba, to podejmiemy decyzję o utylizacji chorych ryb. Leczenie antybio- tykami nie wchodzi w grę. Nawet jeżeli wlejemy hektolitry leków do rzek, to te i tak mogą okazać się nieskuteczne.

źródło: Dziennik Bałtycki

Zaledwie 3 ryby złowili wędkarze podczas inauguracji sezonu trociowego.
– Nie ma ryb w rzece i jest to wina PZW – twierdzą
i domagają się skrócenia okresu ochronnego.

Kilka godzin wędkowania i jedyny efekt to rozgoryczenie malujące się na twarzach wędkarzy, którzy jak co roku tłumnie stawili się nad Słupią, aby rozpocząć wyczekiwany od miesięcy sezon na połów troci i łososia.

Dlaczego połowy są coraz gorsze?


Przyczyną na pewno jest m.in. zaraza, a konkretnie – zakażenie bakterią Aeromonas, która pustoszy co roku stada troci i łososi. Bakteria atakuje tylko ryby łososiowate i powoduje martwiejące owrzodzenia skóry. To niejedyny powód nieudanych połowów.

– Nie ma ryb w rzece, bo w październiku chorowały, a te, które były zdrowe, zeszły do morza z powodu pogody już na przełomie listopada i grudnia – usłyszeliśmy praktycznie od każdego wędkarza, który brał udział w festynie wędkarskim. – Trzeba skrócić okres ochronny, bo to jedyna szansa na to, aby cokolwiek złowić w rzece, a z roku na rok jest coraz gorzej – postulowali.

Faktycznie, porównując poprzednie rozpoczęcia sezonów na połów troci, można zaobserwować prawidłowość, że liczba ryb zmniejsza się. W tym roku złowiono zaledwie 3 sztuki – dwie trocie i jednego łososia. W roku 2012 złowiono 6 sztuk ryby, w 2011 – 20 sztuk...

Teodor Rudnik, prezes okręgu słupskiego PZW, przyznaje, że ryb nie ma, połowy są coraz gorsze, koszt poniesionych wydatków też jest niewspółmierny do uzyskiwanych efektów, a rozwiązań na razie nie widać.

– Sam byłem zaskoczony, bo spodziewałem się, że ryby w tym roku będą. Musimy zastanowić się, co teraz robić, usiąść wspólnie z naukowcami i naradzić się. Dopiero potem podejmiemy decyzję.
Jaką? Nie wiemy na razie, może zmienimy asortyment zarybień i odejdziemy od smolta, może trzeba zmienić okres ochronny, bo zmienia się temperatura i klimat, i naciskać władze, aby przychyliły się do naszych wniosków o zmianę terminów ochronnych ryb.
Najbliższy czas pokaże, co uda się zrobić.

źródło: Serwis Głosu Pomorza

??Wojewódzkie centra usług wspólnych - tak mają się nazywać nowe jednostki, które od 1 lipca 2013 roku przejęłyby obsługę administracyjno-logistyczną w urzędach podległych wojewodom. Projekt utworzenia centrów przygotowało Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.

Na skutek reorganizacji pracę straciłoby 1378 osób.
Celem jest bowiem zmniejszenie liczby i kosztów stanowisk tzw. obsługowych w urzędach i instytucjach podległych wojewodzie, w tym stanowisk związanych z prowadzeniem księgowości, bezpieczeństwem i higieną pracy, ochroną informacji niejawnych, prowadzeniem spraw kadrowych, spraw informatycznych czy związanych z udzielaniem zamówień publicznych.


Zmiany mają dotyczyć organów rządowej administracji zespolonej realizujących zadania wojewody, w tym m.in. Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej, Kuratorium Oświaty, Wojewódzkiego Inspektoratu Farmaceutycznego, Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego, Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii. Mają też objąć Państwową Straż Rybacką i Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska.

źródło: money.pl 

caloroczne_klenieKleń jest dla wędkarza rybą całoroczną (poza okresem tarła oczywiście) i zarazem uniwersalną. Można go łowić niemal każdą metodą i na cały wachlarz przynęt.


Z myślą o tych wszystkich, którzy lubią łowić klenie lub dopiero chcą się tego nauczyć przygotowaliśmy cykl filmów poświęconych łowieniu właśnie tej ryby. Są to trzy odrębne filmy które pojawią się na trzech DVD dołączonych do trzech kolejnych wydań Wędkarstwo Moje Hobby. Pierwszy z nich, poświęcony łowieniu kleni w Odrze metodą drgającej szczytówki już w sprzedaży!