Mitchell RTE
Chciałbyś poinformować o ciekawym i ważnym wydarzeniu? Wyślij info na Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.



Sztuka Lowienia BanerUkazał się nowy nr czasopisma Sztuka Łowienia a w nim:

 

 

 

 

Sztuka23Podsumowanie roku 2013 (red.)
Mongolia – wielkie ryby w dziczy (Rasmus Ovesen)
Narzędzia muchowe (Wojciech Kudłacz)
Sucha z nimfą (Antoni Bogdan)
Wydarzanie (red.)
Co Hańczę wykańcza? (Przemysław Lisowski)
Skórzane gadżety (Łukasz Wal)
Światło świeć (red.)
Step-by-step: rybka z pasmanterii (Andrzej Kozieł)
Nowości sprzętowe (red.)
Hanák Festiwal 2013 (Robert Tobiasz)
Belly Boat Cup 2013 (Mirosław Wnuk)
Czas węża, czyli kilka słów o Snake Fly (Kuba Standera)
Andrzej (Piotr Zieleniak)
Step-by-step: Snake Fly (Kuba Standera)
Moc v České republice (Igor Glinda)
Imadło (Hubert Janeczek)
Shrimp Cocktail (Roman Moser)
Jak profesor zmęczył kardynała (Piotr W. Lech)
„Streamer Modern Fly-Fishing” – recenzja
Sztuka i fotografia – Amber Payliss (cz. 2)

www.sztukalowienia.com

Na kilkadziesiąt niebieskich worków z resztkami garbarskimi i szczątkami kurczaków natknąć się można na osiedlu Zabliszcze.

- Powiadamialiśmy o tym zaśmieconym miejscu policję oraz gminę 2 lipca ubiegłego roku. Mimo naszej interwencji miejsce to nadal jest nieuprzątnięte – mówi pan Marek, pracownik sądeckiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. - Zgłaszaliśmy również inne zaśmiecone miejsca, ale reakcji ze strony gminy Ochotnica Dolna nie było żadnej.   

 

Wójt Kazimierz Konopka sprawę porzuconych kilkudziesięciu worków śmieci doskonale pamięta. Jak tłumaczy, resztki garbarskie powinien uprzątnąć właściciel gruntu, czyli Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. Dlaczego tego przez pół roku nie zrobił - włodarz gminy nie potrafi odpowiedzieć.

Przerzucanie odpowiedzialności za to, kto tak naprawdę ma uprzątnąć teren, gdzie zalegają śmieci trwa od ponad 7 miesięcy.  I pewnie jeszcze długo potrwa…

źródło: Tygodnik Podhalański

48-letni wędkarz wpadł do wody, gdy próbował przedostać się po lodzie na drugi brzeg jeziora Ławki pod Jezioranami w Warmińsko-Mazurskiem. Mimo reanimacji nie udało się go uratować.

48-latek i jego znajomy wybrali się łowić ryby na jezioro Ławki. W pewnym momencie mężczyzna opuścił swoje łowisko i postanowił przejść po lodzie na drugi brzeg jeziora.



Kiedy był 50 metrów od brzegu załamał się pod nim lód. Na ratunek tonącemu ruszył jego znajomy, który także łowił ryby. Niestety także i pod nim lód się załamał. Udało mu się jednak wydostać na brzeg i powiadomić służby.

Jak powiedział Sławomir Filipowicz, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie, strażacy, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia na głębokości około 2,5 metra znaleźli ciało mężczyzny. Mimo prób reanimacji nie udało się go uratować.

źródło: TVN 24

Krzysztof Dziemianko, pracownik ośrodka PZW, kontroluje wylęgarnię, w kórej już inkubuje się ikra ze sztucznego tarła troci i pstrągów. (fot. Radosław Brzostek)Blisko 2,5 miliona sztuk ikry troci wędrownej i pstrąga potokowego jest już w nowej wylęgarni należącej do Ośrodka Hodowlano-Zarybieniowego Polskiego Związku Wędkarskiego w Koszalinie.

Gotowy już narybek – trzeba jednak będzie poczekać na niego jeszcze nawet rok – zasili rzeki całego regionu koszalińskiego od Wieprzy, przez Radew, Grabową, po Parsętę. – Bo niestety, ale naturalnego tarła już po prostu nie wystarcza. Wędkarze nie mieliby już wkrótce po co przyjeżdżać nad nasze rzeki – mówią zgodnie Artur Atałap, ichtiolog PZW, a zarazem szef ośrodka w Białogardzie oraz Marek Lewandowski, prezes PZW w Koszalinie. Ośrodek, znajdujący się na obrzeżach Białogardu, został właśnie generalnie zmodernizowany. Oprócz nowych obiektów techniczno-administracyjnych i magazynowych pojawiły się tu wreszcie m.in. stacja uzdatniania wody do celów produkcyjnych oraz ozonownia wody, w której natlenia się wodę produkcyjną.

– Najważniejsza jest jednak zmodernizowana wylęgarnia, w której już inkubuje się ikra ze sztucznego tarła troci wędrownych i pstrągów potokowych – pokazuje nam Artur Atałap. – Do tej pory korzystaliśmy wyłącznie z wody, w którą zasilała nasz ośrodek rzeka Liśnica. Niestety, zdarzało się, że ta woda nie spełniała wymagań i dochodziło do sporych strat. W tej chwili mamy więc aż 10 obiegów zamkniętych, z wodą z systemu wodociągowego miasta, przystosowanych do wylęgu przeróżnych gatunków ryb, nie tylko zimnolubnych jak wszystkie łososiowate, z których słynie Parsęta, ale także ciepłolubnych jak jaź, szczupak, karp i lin. Ikra – 1,5 miliona sztuk troci wędrownej i 800 tysięcy sztuk pstrąga potokowego – już leży w wylęgarniach ośrodka. – Szacujemy, że nawet 95 procent z nich przeżyje, co jest naprawdę bardzo dobrym wynikiem.

To na pewno zasługa modernizacji ośrodka – dodaje prezes Lewandowski. W planie jest też przygotowanie wylęgu sandacza, szczupaka, jazia. To nastąpi na przełomie kwietnia i maja. Ośrodek chce też działać komercyjnie. Docelowo ma być m.in. dostawcą ryb dla dużych firm branży rybnej.
Inwestorem całego projektu, który nosi nazwę "Zahamowanie strat bioróżnorodności biologicznej zagrożonych wyginięciem i rzadkich gatunków ryb poprzez rozbudowę Ośrodka Hodowlano – Zarybieniowego PZW Liśnica w Kościernicy koło Białogardu" jest okręg Polskiego Związku Wędkarskiego w Koszalinie.

– Dzięki tej inwestycji produkcja wylęgu i narybku troci wędrownej, łososia atlantyckiego, pstrąga potokowego, szczupaka, miętusa, jazia, klenia, lipienia i sandacza, wzrośnie łącznie z 3 do aż 9 milionów sztuk rocznie. A to umożliwi nam skuteczniejszą ochronę ryb w dorzeczu rzek Parsęty i Wieprzy – podsumowuje prezes Lewandowski. Łączny koszt wszystkich prac wyniósł ponad 3,2 miliona złotych. 2 mln zł to unijna dotacja

źródło: Serwis Głosu Koszalińskiego

zakazWędkowanie na tej rzece, przynajmniej do połowy roku, nie będzie możliwe. Powód? Problemy formalne po połączeniu się okręgów PZW.

Dlaczego nie można wykupić zezwolenia na wędkowanie na Wiśle? - pyta poirytowany wędkarz z Włocławka. - Stało się tak po połączeniu byłego okręgu płocko-włocławskiego z mazowieckim. Teraz na odcinku kilkudziesięciu kilometrów nie możemy łowić.

 

 

Sytuację potwierdza Janusz Klenczon, dyrektor biura Okręgu Mazowieckiego Polskiego Związku Wędkarskiego: - Stało się tak po połączeniu naszych okręgów - wyjaśnia dyrektor. - Nasi członkowie nie mogą wykupić zezwoleń, gdyż takie stanowisko przyjął Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. Uważa, że dotychczas zawarte umowy "są niezbywalne", a przecież dotyczą Polskiego Związku Wędkarskiego, czyli tego samego podmiotu. Połączenie okręgów, to nasze wewnętrzne zmiany i zastosowanie powinna mieć w tym przypadku sukcesja. Napisaliśmy w tej sprawie skargę do Ministerstwa Rolnictwa.

RZGW zażądał od okręgu mazowieckiego dokumentów o wykreśleniu z KRS nieistniejącego już okręgu płocko-włocławskiego i ponownego wystartowania w przetargu. Kiedy może to nastąpić? Dyrektor biura wskazuje na czerwiec lub nawet lipiec. Jednocześnie dodaje, że nie zgadza się z RZGW i kieruje sprawę do sądu.

Na formalnych przepychankach najbardziej cierpią wędkarze, bo Wisła do rozstrzygnięcia przetargu, nie będzie dla nich dostępna. - A co będzie, gdy w przetargu zwycięży inny okręg? - wyraża swoje obawy włocławski wędkarz.

Cóż, przetarg rządzi się swoimi prawami.

źródło: Gazeta pomorska

 

Wędkarze złapali zaledwie kilka ryb, chętnych do noworocznych połowów również dużo mniej niż w roku ubiegłym. O północy skończył się zakaz połowu troci i łososi. Co roku sylwestrowy poranek nad Słupią spędzały setki wędkarzy.

W tym roku niestety efekty połowów są bardzo słabe. - Nie ma ryby, może szybciej złapałbym coś na spławik niż na spinning. Ryby z zarybień są nieodporne na choroby i łatwo padają, stąd słabe efekty połowów, uważają wędkarze.

Część troci i łososi choruje na wrzodzienicę i pada. Zjedzenie mięsa chorej ryby może być groźne dla zdrowia człowieka. Dość ciepły grudzień zdaniem wędkarzy sprawił również, że część ryb spłynęła już w kierunku Bałtyku.

Przymorskie rzeki są od lat rajem dla wędkarzy, część z nich ma mimo położenia górski charakter. Do tej pory dzięki zarybieniom i ściganiu kłusowników było w nich sporo troci i łososi. Od dwóch, trzech lat połowy są dużo słabsze.

źródło: Radio Gdańsk